Dakar 2016: OS10

Kamazy w tym roku wciąż poniżej oczekiwań.

Dzisiejszy odcinek był kolejny z niezbyt długich na tegorocznym rajdzie. Organizatorzy ostrzegali jednak, że będzie bardzo trudny, a jego cechą charakterystyczną jest to, iż jest najdłuższą trasą biegnącą nieprzerwanie przez wydmy w historii Dakaru w Ameryce Południowej. Cóż, jak się okazało mieli sporo racji i mieliśmy dziś wiele zwrotów akcji, być może już ustalających klasyfikację i pozwalających (wreszcie) dość jednoznacznie wskazać liderów poszczególnych kategorii. Dodatkową atrakcją była zmiana formuły startowej. Dzisiaj zawodnicy nie przystępowali do rywalizacji wedle klasyfikacji kategoria po kategorii. Zamiast tego w trzyminutowych odstępach startowała czołowa czwórka kategorii motocykli, następnie czołowe czwórki kolejnych kategorii i dopiero reszta zawodników w klasyfikacji. Innymi słowy puszczono liderów przodem, co z jednej strony mogło im dać szansę na wyrobienie przewagi nad resztą stawki, z drugiej gwarantowało zaciętą walkę o czołowe pozycje.

Motocykliści znów nie mieli dziś łatwego zadania ze względu na panujące temperatury. Jakkolwiek wczorajsze odwołanie odcinka w innych kategoriach wywołało nieco kontrowersji, to nie można zaprzeczyć, iż to właśnie motocykliści najbardziej dostali kość przez wskazania termometrów. Na 10. odcinku niemałą niespodziankę sprawił Stefan Svitko, który wygrał z przewagą prawie trzech minut nad drugim Benavidesem. Trzeci był lider klasyfikacji Tony Price, któy stracił do zwycięzcy ponad pięć minut. Zawodnikom Hondy udało się natomiast naprawić motocykl Paulo Goncalvesa, który choć wypadł z rywalizacji o zwycięstwo, zaliczając wczoraj stratę i 40 minut kary, to jedzie dalej i dziś finiszował jako czwarty. W rajdzie dalej dość komfortowo prowadzi Price, przed Svitko i Quintanillą.
Kuba piątek przyjechał dzisiaj na bardzo dobrym 16. miejscu i awansował na 21. lokatę w generalce. Widać, że nasi zawodnicy także ćwiczyli pod kątem tras bardziej typowych dla Dakaru i lepiej sobie radzą na takich odcinkach. Maciej Berdysz dojechał dziś jako 68. zawodnik na mecie.

W kategorii quadów dziś znów na podium odcinka stanęli obaj bracia Patronelli i… znów nie wygrali etapu. Tym razem najszybciej dojechał Baragwanath z RPA, za nim Marcos, a następnie Alejandro Patronelli. Tym samym na pierwszych dwóch miejscach w klasyfikacji generalnej nic się nie zmieniło i rodzeństwo powiększyło przewagę nad resztą stawki. Na trzecie miejsce wskoczył natomiast kolejny Argentyńczyk – Feriolioli. Zajmujący wcześniej trzecie miejsce Hernandez miał na dzisiejszym etapie problemy i jeszcze nie ma oficjalnej informacji, czy w ogóle kontynuuje rywalizację.

Carlos Sainz stracił dziś szanse na zwycięstwo w rajdzie.

Działo się dziś wśród załóg samochodów. Dosłownie zaraz po starcie, bo niecałe 10 km „w głąb” odcinka koziołkowali najpierw Nasser Al-Attyiah, a potem Eric van Loon, czyli dwa Mini ścigające Peugeoty. Odcinek obrócił się więc na korzyść kierowców francuskiej marki i wydawało się, że stoczą oni zaciętą walkę o zwycięstwo. Nic z tych rzeczy. Jeszcze przed połową odcinka przewaga Peterhansela nad drugim Sainzem wynosiła niemal 6 minut, by potem wywindować do niemal 20 na 174. km odcinka. Jakby było mało w drugiej części odcinka Hiszpan najpierw się zakopał, a potem dopadły go problemy ze skrzynią biegów i silnikiem, przez co ukończył etap ze stratą aż sześciu GODZIN do zwycięskiego Peterhansela. Ten zaś staje się głównym pretendentem do końcowego zwycięstwa, wraz z kolejnymi problemami rywali. Drugi dojechał dziś, za co brawa, Cyril Despres ze stratą niecałych sześciu minut, a trzeci Vasilyev w Toyocie. Peterhansel prowadzi w rajdzie z godzinną przewagą nad Nasserem (dziś 14.) i De Villiersem, którego konsekwentna jazda swoim tempem, wprowadziła na podium.
Świetnie pojechała dziś załoga Zapletal/Marton w Hummerze, która może pochwalić się 7. wynikiem na etapie! Dąbrowski/Czachor także się nie ślimaczyli i zajęli 13. miejsce. Kuba Przygoński był 26., a Adama Małysza nie ma jeszcze na mecie, w momencie kiedy to piszę.

Swoim Iveco świetnie pojechał znów Gerard De Rooy, ale zajął drugie miejsce w etapie, ze stratą ponad dwóch minut do swojego rodaka De Baar’a w ciężarówce Renault. Ciekawe bo śmiem sądzić, że to pierwsze etapowe zwycięstwo ciężarówki tej marki w Dakarze od ładnych kilku lat. Trzeci finiszował Kamaz Mardeeva. Tym samym De Rooy umocnił się na pozycji lidera rajdu i ma ponad godzinę przewagi nad Mardeevem w Kamazie.

Jutro kolejny etap, a rajd powoli zmierza do końca, my z kolei możemy zauważyć powoli wyłaniających się liderów poszczególnych kategorii.

Leave a Reply

Discover more from 4 kolka i nie tylko

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading