Dakar 2016: OS11
Nasser, choć pozornie bez szans, nie daje o sobie zapomnieć. |
Nie da się ukryć. Tegoroczny Dakar powoli zbliża się do końca i oczywiście do momentu przejechania mety nie można powiedzieć o niczym, że jest pewne, to da się odczuć pewne uspokojenie i ustabilizowanie w rywalizacji, szczególnie po ostatnich rewelacjach na odcinkach. Widać to także po trasie. Zawodnicy jechali dziś po terenach piaszczystych, jednak z coraz bardziej bujną roślinnością, a i temperatura mniej dawała się we znaki wraz ze zbliżaniem się rajdowej kawalkady do Rosario.
Toby Price starał się już dziś nie podejmować zbędnego ryzyka i choć nie można powiedzieć, że zwolnił, to też nie pędził by wyrobić przewagę nad rywalami. Raczej starał się kontrolować dystans do nich, jadąc swoim solidnym tempem. To podejście i tak pozwoliło mu na wywalczenie drugiego miejsca na etapie. Wygrał Meo, który przez większą część odcinka ścigał się z Pricem i Quintanillą o zwycięstwo etapowe. Panowie jechali niemal łeb w łeb z czasami różnymi maksymalnie o dwie minuty. Ostatecznie jednak Quintanilla zaczął pod koniec etapu borykać się z niedomagającymi hamulcami, a Meo przyśpieszył na tyle, że wyprzedził także Price’a i wygrał etap. Trzeci finiszował właśnie Quintanilla. Svitko był dziś dopiero siódmy i stracił 12 minut do zwycięzcy, jednak pozwoliło mu to na utrzymanie lokaty w generalce za liderującym Pricem i przed trzecim Meo, który wyprzedził Quintanillę. O ile lider ma dość bezpieczną przewagę, to skład reszty podium wciąż pozostaje sprawą w pełni otwartą. Drugi Svitko ma tylko dziesięć minut przewagi nad czwartym Quintanillą. Wydarzeniem odcinka było wycofanie się Paulo Goncalvesa, po wypadku jakiemu uległ na etapie. To świetnie obrazuje jakim rajdem jest Dakar. Od lidera, do przedwczesnego wycofania w ciągu raptem trzech dni rywalizacji.
Kuba Piątek nie zjawił się jeszcze na mecie (dziś zawodnicy jadą bardzo długi etap, łącznie z dojazdówką niemal 500 km), ale na przedostatnim punkcie kontrolnym na odcinku zajmował bardzo dobre, 22. miejsce. Maciej Berdysz jedzie w okolicy 60. lokaty.
W kategorii quadów żaden z kierowców nie pojawił się jeszcze na mecie odcinka, ale sytuacja na przedostatnim punkcie kontrolnym dość dobrze oddaje obraz rywalizacji. Prowadzi Marcos Patronelli przed Baragwanathem, który znów rywalizuje ze słynnym rodzeństwem i trzecim Alejandro Patronellim. Podium dzieli niecałe półtorej minuty, jednak jeśli nic się nie stanie, to etap pozwoli dalej utrzymać status quo w klasyfikacji generalnej.
Dąbrowski i Czachor pomimo odległej pozycji, są dostrzegani. |
Nasser Al-Attyiah znów dał o sobie przypomnieć zespołowi Peugeota i wygrał dzisiejszy odcinek. Udało się to pomimo przewagi w pierwszej części odcinka, jaką dysponowali Loeb i Peterhansel. W drugiej części jednak to właśnie Nasser wreszcie pokazał, że potrafi odrabiać dystans do Peugeotów. Trzeba przyznać jednak, że Peterhansel też nieco pomógł zwalniając pod koniec odcinka z myślą o sprzęcie, już pod kątem bezpiecznego finiszowania w rajdzie. Tak więc wygrał Nasser przed Loebem i Hirvonenem, który także skorzystał na spokojnej jeździe czwartego dziś Peterhansela, pod koniec odcinka. Tym samym Peterhansel wciąż bardzo bezpiecznie prowadzi w rajdzie z 50 minutami przewagi nad Nasserem, który z kolei nieco oddalił się od trzeciego De Villiersa i ma już prawie pół godziny przewagi.
Znów bardzo dobrze pojechał dziś Kuba Przygoński, który wywalczył 12. lokatę i zajmuje 17. miejsce w generalce. Zapletal/Marton dojechali z 19. czasem i awansowali na 15. pozycję w klasyfikacji rajdu. Marek Dąbrowski i Jacek Czachor pojechali dziś spokojnie i sklasyfikowani zostali jako dwudziesta trzecia załoga etapu. Adam Małysz wreszcie dogonił czoło stawki po weekendowych stratach i mógł nieco przyspieszyć, tym samym zajął dziś 29. miejsce.
Toby Price jedzie szybko, ale stara się już nie ryzykować. |
Wśród ciężarówek Kamaz dalej próbuje o sobie dać znać, ale chyba jest już za późno. Nikolaev odniósł dziś etapowe zwycięstwo z przewagą 13. minut nad 6. De Rooyem, który prowadzi w klasyfikacji rajdu z ponad godzinną przewagą nad drugim Mardeevem., który z kolei dojechał dziś czwarty. Drugi na etapie finiszował Versluis w MANie, a trzeci Van Genugten w IVECO. Trzeba przyznać, że w kategorii ciężarówek Holendrzy w tym roku rządzą.
Zawodnicy powoli zaczynają widzieć metę rajdu, ale nie można przypominać, że taki moment rozluźnienia wiele może ich kosztować, a w historii Dakaru nieraz widzieliśmy już rozstrzygnięcia na ostatnich etapach, kiedy wszystko wydawało się ustalone.