Pięć na piątek: Niesamowite Fiaty

Przyznam bez bicia – jestem fanem marki Fiat. Troszkę wydaje mi się, że z powodów historycznych my wszyscy Polacy, szczególnie pamiętający XX. wiek, jesteśmy fanami tej włoskiej marki i oczywiście jej polskiej odmiany. Dziś w pięć na piątek zerknijmy więc na kilka naprawdę ciekawych aut tej firmy.

Fiat ma swój dziwny cykl pracy, szczególnie przez ostatnie kilkanaście lat. Przez dekadę nie robią właściwie nic i wydaje się, że taka firma musi upaść, a potem nagle wypuszczają nowego Fiata 500, który podbija wszystkie rynki i generalnie jest hitem (zasłużenie). Potem znów nie robią nic… i znów czekamy na jakiś hit. Pewnie się doczekamy i pewnie wiele lat później niż byśmy tego chcieli.

Jeśli jednak w pamięci choć części z moich czytelników Fiat jawi się jako marka, która robi tańsze wozy, niezbyt nadające się na okładki czasopism, to szybko wyprowadzę was z błędu. Fiat to marka, która naprawdę pomagała motoryzować Włochy zanim robiła to samo w Polsce, a jak wiecie kultura motoryzacyjna i włoski styl to nie są rzeczy „do pominięcia”. Fiat był kiedyś w czołówce także w tych dziedzinach, czemu zawdzięczamy powstanie co najmniej kilku niesamowitych aut.

5. Fiat 600 Multipla

Popatrzcie tylko na to auto, a chyba nie będziecie musieli pytać dlaczego tu się znalazło. Multipla ma niesamowity urok, przy byciu jednocześnie autem nad wyraz praktycznym. Wydaje się przede wszystkim o wiele większa niż jest w rzeczywistości. Prace nad Multiplą zaczęły się w latach pięćdziesiątych, podobno z powodu zgłoszonego zapotrzebowania na pojemne auto dla taksówkarzy. Wybrano na to auto samochód bardzo mały, bo miejską „sześćsetkę”, której zmieniono nadwozie i kilka elementów podwozia wymagających dostosowania. Powstało zaledwie trzy i półmetrowe auto, ale mieszczące aż sześć osób! Mało tego było wiele konfiguracji siedzeń, m.in. takie pozwalające wymontować obie tylne kanapy, czy je położyć by stworzyć przestrzeń załadunkową. Całość napędzał silniczek o pojemności 0,6l i mocy 22 koni (potem wprowadzono wersję D o większej pojemności i mocy 29 koni). W środku tylko to co niezbędne – takie wtedy były auta. Z zewnątrz styl dla wielu wciąż nieosiągalny. Geniusz Fiata w najczystszej postaci.

4. Fiat 8V

Fiat 8V był pierwszą próbą firmy na wbicie się do wyższej klasy. Od początku swojego istnienia Fiat był znany z tanich i niezawodnych aut dla ludu, a wersje wyższe i usportowione, zgodnie z polityką marki, były w rękach zewnętrznych firm, przerabiających auta koncernu. Model 8V powstał w jednym konkretnym celu – Fiat chciał wreszcie mieć swój (a nie np. Abartha) samochód sportowy, który miał konkurować z Maserati, Ferrari i Lancią w popularnej wtedy klasie dwulitrowych aut sportowych. Produkcja opiewać miała na 200 sztuk potrzebnych do homologacji, a prezentacja w Genewie w 1952 roku zrobiła ogromne wrażenie. Jednak 8V nie był sukcesem marketingowym. OK, inaczej – był sukcesem marketingowym, bo niemal z miejsca stał się pojazdem kultowym, ale nie był zdecydowanie sukcesem sprzedażowym. Auta nie schodziły ze stanu, więc Fiat robił je ze swoim nadwoziem, ale i oferował zewnętrznym producentom karoserii. Na zdjęciu powyżej widzicie więc bodaj najsłynniejszą wersję „Supersonic” produkowaną przez Ghia. Ostatecznie zbudowano tylko nieco ponad sto egzemplarzy Fiata 8V, a dziś są łakomym kąskiem dla kolekcjonerów.

3. Fiat Panda 4×4

Pierwsza Panda była czymś niesamowitym. Auto stworzone dla prostoty i codziennego służenia właścicielowi, a jednak ze swoim urokiem. Coś w czym Fiat specjalizował się od lat. Giorgetto Giugiaro, który zaprojektował jej nadwozie, wprost powiedział, że auto miało być jak para wygodnych, dobrze znanych jeansów „proste i niepretensjonalne, zbudowane dla wygody użytkowania”. Bryła była wręcz inspirowana sprzętem militarnym, który nie ma nic ponad to, co jest rzeczywiście potrzebne. Panda miała wszystkie szyby z idealnie płaskiego szkła, by były tańsze w wykonaniu i uniwersalne np. lewe z prawymi. Deska rozdzielcza na dole była po prostu jedną wielką półką na bzdety. Praktyczność do bólu.

Jednak dopiero zaprezentowana w 1983 roku wersja 4×4 rozpoczęła prawdziwą legendę Pandy. Napędzana silniczkiem o pojemności 965 cm3 i mocy 48 koni, Panda miała cały układ przeniesienia napędu dostarczany przez austriacką firmę Steyr-Puch. Pierwszy bieg miał przełożenie typowo terenowe i tylko tak się go używało, przy ciężkim terenie lub stromych podjazdach. W normalnej trasie ruszało się z dwójki, a piątka miała przełożenie takie, jak w normalnej wersji czwórka, więc demonem prędkości Panda 4×4 nie była, ale nie taki był jej zamysł. Przy masie raptem 740 kilo, prostocie i takim napędzie, auto zawstydzało niejedną terenówkę, a na pewno wszystkie współczesne SUVy. Dało się nim wjechać niemal wszędzie i to na normalnych drogowych oponach. Także zdolność pokonywania naprawdę stromych podjazdów robiła i dalej robi wrażenie. Niesamowity przykład prostoty i użyteczności. Auto znosiło wiele i było nieraz wołem roboczym.

2. Fiat 508C MM
Źródło: http://www.zuckerfabrik24.de

Niedługo po wprowadzeniu Fiata 508C na rynek, rozpoczęły się prace nad jego sportową wersją. Ze standardowego silnika, o pojemności 1100 cm3 i mocy 32 koni, udało się wycisnąć aż 42. Może brzmi śmiesznie, ale zauważcie, że to przyrost o ponad 30%. Przy kompresji w nowej jednostce na poziomie 7,1 bara okazało się, że ówczesne oleje i łożyska po prostu nie wytrzymują więcej. Skoro nie dało się wycisnąć więcej mocy, trzeba było poszukać prędkości gdzie indziej, a więc w masie oraz aerodynamice – jeszcze nie tak mocno rozwiniętej. Nadwozie zaprojektowano przy współpracy z Instytutem Aerodynamiki w Turynie i do dziś nie wiadomo ile było w tych pracach wyczucia, a ile nauki. Pudełkowaty tył powstał na przykład po próbach z dostawczakiem Topolino, po tym jak projektant stwierdził, że kanciasty kształt zapewnia większą prędkość maksymalną niż opływowy.

Źródło: http://www.zuckerfabrik24.de

Finalnie pojazd osiągał 140 km/h i kiedy w 1938 roku wystartował w Mille Miglia, w swojej klasie zmiażdżył konkurencję. Piero Taruffi pokonał ponad 1600 kilometrową trasę Brescia-Rzym-Brescia ze średnią prędkością 112 km/h. W tamtych czasach i po tamtych drogach!

1. Fiat 8001 Turbina

Prace nad tym autem rozpoczęły się w 1948 roku. Miał to być „pierwszy w Europie kontynentalnej pojazd napędzany turbiną gazową”. Wcześniej coś takiego zrobił brytyjski Rover. W 1954 roku auto wreszcie było gotowe do testu na słynnym torze na dachu fabryki Lingotto. Kilka dni później auto miało demonstracyjne przejazdy na lotnisku pod Turynem. Umieszczona za plecami kierowcy i pasażera turbina generowała 300 koni mechanicznych przy 22 000 obr./min.. Była przy tym na stałe połączona z tylnymi kołami. Auto nie miało sprzęgła, ani skrzyni biegów.

Fiat Turbina wykonał jeszcze kilka przejazdów testowych i demonstracyjnych, ale w końcu projekt zamknięto. Powodami były zbyt duże zużycie paliwa i problemy z przegrzewaniem. Dziś jedyny ocalały egzemplarz stoi w muzeum w Turynie. Co ciekawe nadwozie opracowano z wykorzystaniem tunelu aerodynamicznego Politechniki Turyńskiej. Wyszło to tak dobrze, że ze współczynnikiem oporu 0,14 Fiat 8001 Turbina dzierżył rekord najbardziej opływowego auta przez 30 lat! Ciekawy artykuł o detalach tego projektu możecie przeczytać po tym linkiem.

Źródła: www.italianways.com | www.zuckerfabrik24.de | fiat.modeles.free.fr

Leave a Reply

Discover more from 4 kolka i nie tylko

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading