Rzut oka na Le Mans 2012
Le Mans 24h. Obok Rajdu Dakar, Rajdu Monte Carlo, Indianapolis 500, czy 24 at Daytona jedno z legendarnych wydarzeń w corocznym kalendarzu sportów motorowych. W tym roku do tej legendy dorzucane zostanie kolejne ziarnko, bowiem edycja 2012 będzie jubileuszowym, osiemdziesiątym, wydaniem tej imprezy.
Z tej okazji… nie nie wrócimy do tego, jaka to historia Le Mans jest długa i piękna i nie będziemy jej przytaczać. Z tej okazji popatrzymy na Le Mans 24h 2012 jako kolejny ciekawy wyścig z niemniej ciekawą listą zgłoszeń i zmian, a naprawdę jest czemu się przyglądać.
Zaczniemy niestety od informacji, niezależnie od osobistych sympatii, przykrej. Otóż na liście startowej tego jubileuszowego wyścigu, jakże ważnego dla francuskich sportów motorowych, nie znajdzie się najmocniejszy francuski reprezentant ostatnich lat, czyli zespół fabryczny Peugeota. Koncern poinformował o zakończeniu swojego programu udziału w Długodystansowych Mistrzostwach Świata, w styczniu tego roku. Podobno powodem jest kryzys ekonomiczny. Cóż moim zdaniem nie jest to jedyny powód. Pamiętacie zespół BMW Sauber, który zakończył swoją karierę w F1 bo „nie szło zgodnie z planem”? Plan był taki, że co roku mają się przesuwać w górę. W tym roku walczyć o podium, w tamtym o wygrane, a w kolejnym o mistrza świata. Nie poszło zgodnie z planem bo oczywiste, że sport nie da się przeliczyć i wykalkulować, po czym założyć wyników jakie osiągniemy. W dobie, kiedy sport motorowy ma być głównie platformą reklamową firm i dlatego oczekuje się od niego wyników, jakiekolwiek niepowodzenie tej „kampanii reklamowej” skutkuje jej zakończeniem. Myślę, że to też dotknęło Peugeota, który miał być w Le Mans pogromcą Audi, a tak naprawdę to widzieliśmy pogromy dokonane na Peugeocie i spektakularne porażki. Business is business.
Toyota TS 030 – powrót z hybrydą. |
Na szczęście to chyba koniec złych wiadomości. Dobre należy chyba rozpocząć od tego, co już spostrzegawczy na pewno wychwycili. Od tego roku mamy do czynienia z Długodystansowymi Mistrzostwami Świata. Jest to piąta, obok WTCC, Formuły 1, GT1 i WRC, oficjalna seria FIA o statusie mistrzostw świata. To na pewno dodaje prestiżu i wzmaga zainteresowanie. Zainteresowanie to pieniądze. Zainteresowanie to też nowi konkurenci. Dzięki temu być może nie jesteśmy skazani na koncert na jedne, niemieckie, skrzypce w tegorocznym wydaniu Le Mans. Wszystko to za sprawą Toyoty, która wraca do wyścigów długodystansowych i to nie byle jak, gdyż wraca „w blasku nowoczesności”, czyli z pojazdem hybrydowym. Zdrowy rozsądek każe wykluczyć myśl by Toyota mogła poważnie zagrozić Audi w pierwszym roku po powrocie, jeszcze z tak świeżą konstrukcją, która wymaga dopracowania. Jednak przecież to sport i trzeba mieć nadzieję, że Panowie nas mile zaskoczą. Aż szkoda, że dopiero za rok wraca Porsche bo lista startowa byłaby naprawdę godna wyścigu jubileuszowego.
Aston Martin Vantage V8 |
Choć mówienie, że nie jest to po prostu nieprawda. Do stawki w klasie LMP2 dołącza Morgan ze swoim bolidem napędzanym silnikiem Judd’a. Do stawki LMP1 wraca Dome pod skrzydłami zespołu Pescarolo. Przyznam się, że Dome w swoim ostatnim starcie w najwyższe klasie z autem S102 zaskarbiło moją sympatię i będę im mocno kibicować. W klasach GT Pro i GT Am, które są ewolucją starych klas GT (1/2/3) wraca Aston Martin z Vantage V8. Tam też obserwować będziemy, jak zwykle, epicką batalię Ferrari, Porsche i Corvette, do której być może dołączą właśnie Brytyjczycy. Nie można zapomnieć też o największej potędze, czyli Audi. Zespół wystawi 4 pojazdy, w tym dwa będące ewolucją zeszłorocznego, a kolejne dwa będące jego wersją hybrydową. Jest to sygnał, że najnowsze technologie na stałe zadomowiły się w wyścigach długodystansowych.
Na koniec nie można zapomnieć o wisience na torcie, jedynym reprezentancie klasy „pojazdów promujących nowe technologie”, czyli DeltaWing. Trudno stwierdzić jednoznacznie, czym ten pojazd jest. Na chwilę obecną, chyba najlepiej przyjąć, że jest po prostu eksperymentem. Przy wadze niecałych 500kg dysponuje mocą 300 koni z doładowanego silnika 1.6. Dodać można do tego ciekawy rozkład masy (znaczna większość przeniesiona na tył) oraz inne rozwiązania, jak na przykład silnik nie będący elementem nośnym podwozia – w większości bolidów wyścigowych zespół napędowy jest głównym elementem nośnym, wokół którego obudowuje się resztę pojazdu, ale nie tutaj. Co z tego wyniknie? Zobaczymy.
Nissan DeltaWing |
Jedno jest pewne. Czeka nas kolejne Le Mans. Kolejny magiczny wyścig z magią dostępną dla tych, którzy zechcą spróbować i dać się wciągnąć temu niesamowitemu klimatowi wyścigów długodystansowych.
"Jest to czwarta, obok WTCC, Formuły 1 i WRC, oficjalna seria FIA o statusie mistrzostw świata." Co? Przecież jest pięć mistrzostw świata FIA.
Oczywiście 😉 . Z rozpędu zapomniałem o GT1!