Fiat szuka sensu. Znów.

Po raz nie wiem już który słyszymy o zmianie podejścia firmy Fiat do produkcji samochodów. Szkoda, przecież ta firma powinna być dla zwykłego Kowalskiego spełnieniem marzeń o włoskim aucie.

Śmiem sądzić, że nasz naród ma sentyment do dwóch typów samochodów. Pierwszy typ to samochody, na które nas po prostu stać. Drugi typ to samochody marki Fiat, nie bez powodu z resztą. Marka Polski Fiat, produkująca u nas w kraju włoskie samochody na podstawie wykupionych licencji, właściwie zmotoryzowała Rzeczpospolitą. Od Fiata 508, przez 125p, aż do Fiata 126p, czyli poczciwego Malucha. Choć wciąż uważam się za młodego człowieka, pamiętam jak właściwie większość pojazdów na drodze stanowiły ostatnie dwa wymienione modele, jak miał je mój tata, mój dziadek, no po prostu każdy. Potem powoli stawały się przestarzałe, później już tylko pojawiały się na drogach jako gnijące trupy, a teraz powoli wracają jako pięknie odrestaurowane zabytki. Dziwnie jest tak oglądać cały cykl życia pojazdu, ale to właśnie było mi dane po raz pierwszy przy Fiatach.

Przykra prawda

Jakkolwiek sentymentalna podróż by to nie była, jak bardzo nie szanuję polskich inżynierów, jak ważne by te pojazdy dla zmotoryzowania naszego kraju nie były, to trzeba być świadomym jednego. Polskie Fiaty były tak naprawdę bieda-wersjami ich włoskich odpowiedników. Choć różnice nie były gigantyczne, to różniło się praktycznie wszystko. W modelu 125 różnice rozpoczynały się od reflektorów, przez ilość chromów, klamki, deskę rozdzielczą, tapicerkę (np. nasz w ogóle nie miał jej w bagażniku), uproszczone panele blachy z mniejszą ilością przetłoczeń, aż po silniki oparte jeszcze o przedwojenne konstrukcje, podczas gdy oryginalny 125 otrzymywał całkiem nowoczesne jednostki. Prawda jest więc taka, że Fiat nigdy nie był marką produkującą tanie samochody, po kosztach i bez pomysłu. Grupa Fiat przez lata była największym koncernem motoryzacyjnych w Europie i ważnym graczem na arenie światowej, ustępując wielkością tylko Fordowi i General Motors.

Lingotto – słynna fabryka Fiata z torem testowym/wyścigowym na dachu!

Dziedzictwo

Fiat to firma, która za rok będzie obchodzić 120-lecie swojego istnienia. To także największy producent samochodów we Włoszech. Przez lata zawirowań w skład Grupy Fiat wchodziły Alfa Romeo, Lancia, nawet sprzedane niedawno Ferrari. Teraz cały koncern znany jest pod nazwą Fiat Chrysler Automobiles, po zjednoczeniu z amerykańskim producentem. To tylko polityka, ale mająca duży wpływ na samą markę Fiat. Firmę z ogromnym zapleczem, pomysłem, historią i dokonaniami. Fiat od zawsze specjalizował się w małych i średnich samochodach dla ludu, także tych sportowych, co nie jest jednoznaczne z robieniem małych pudełek na kołach z byle czego i byle jak. O nie! Fiat to przecież Włosi, a ten naród jak żaden inny zna się na stylu. Żeby nie było, że Panowie tylko potrafią obijać elementy skórą i ładnie stylizować karoserie – Fiat jest także odpowiedzialny za sporo innowacji na rynku. Pierwszy minivan w historii? Fiat 600 Multipla. Fiat Campangola to z kolei bodajże pierwszy prawdziwie terenowy samochód, który nie korzystał z konstrukcji ramowej, tylko z ramy zintegrowanej w nadwoziu, jak niemal wszystkie współczesne samochody. Wiele silników Fiata to bardzo udane konstrukcje, które wygrywały plebiscyt Engine of The Year. Mało tego diesli Fiata używają nie tylko marki wchodzące w skład koncernu, ale też Suzuki lub Citroen.

Fiat 600 Multipla

Legendy

Fiat dał światu wiele świetnych i ciekawych samochodów. Na przekór ideologii marki, czyli aut nieco skromniejszych i prostszych, pomagających motoryzować całe kraje, zacznę od bodaj jednego z najbardziej wyrafinowanych aut w jej historii – Fiata Dino. W latach sześćdziesiątych Ferrari potrzebowało sprzedać 500 sztuk pojazdów z ich nowym silnikiem V6, aby uzyskać dla tej konstrukcji homologację do zastosowania w Formule 2. Na ówczesne możliwości Ferrari wyprodukowanie 500 sztuk samochodu tylko na potrzeby homologacji to było zbyt wiele. Na szczęście z pomocą przyszedł Fiat i tak właśnie powstał model Dino. Piękne coupe z nadwoziem zaprojektowanym przez Bertone (co ciekawe dla wersji cabrio nadwozie zaprojektowała z kolei… Pininfarina) z silnikiem Ferrari pod maską. To nie był jednak zwykły Fiat z potężną jednostką. To solidnie przygotowana i zestrojona konstrukcja, która sprostała mocy bijącego w niej serca. Samochód świetnie się prowadził i po dziś dzień sprawia radość wąskiemu gronu właścicieli, gdyż wyprodukowano go nieco ponad 4 tysiące sztuk, co czyni go łakomym kąskiem dla kolekcjonerów. To tylko i aż rodzynek na torcie legend Fiata. Na ów tort składają się choćby Fiat Topolino, który zmotoryzował Włochy. Jest też legendarny Fiat 500, będący ikoną małych pojazdów na całym świecie i swoistym skupieniem wszystkich charakterystycznych cech włoskiej motoryzacji dla przeciętnego obywatela. Styl, prostota, użyteczność, luz. Mamy wreszcie słynne sedany dla ludu – Fiat 124 był ogromnym sukcesem firmy i choć nie można było się tego po nim spodziewać, w latach 60 XX wieku miał dość zaawansowane zawieszenie i hamulce tarczowe na przedniej oraz tylnej osi! W połączeniu z lekką konstrukcją, ważącą niecałą tonę, auto prowadziło się nadspodziewanie dobrze jak na swoją klasę i swoje czasy w ogóle. Warto tu nadmienić, że znany nam Fiat 125 był we Włoszech bardziej luksusową wersją modelu 124, a czym stał się u nas, to już wiemy.

Walter Rohrl za kierownicą Fiata 131 Abarth

Jeszcze słynniejszy był jednak następca modelu 124, czyli numer 131. Wszystko za sprawą wersji rajdowej firmowanej przez Abartha, która zdominowała rywalizację w WRC na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, przed nastaniem grupy B i potężnych bestii z napędem na cztery koła. Za kierownicą rajdowego Fiata 131 tytuły zdobywali najwięksi tego sportu: Walter Rohrl, Markku Alen. Prowadziła go także jedyna kobieta, która kiedykolwiek liczyła się w WRC – Michelle Mouton. Z resztą to nie był przypadek, bo Fiat wcześniej także był z sukcesami obecny w rajdowej stawce choćby z modelem 124, czy 600 przerabianymi przez Abartha.

Współcześnie

Jeszcze nie tak dawno Fiat motoryzował świat kolejnymi pojazdami dla ludu jak Cinquecento i Seicento. Kto się teraz śmieje, chyba naprawdę nie zna lub nie pamięta czasów, kiedy te autka były marzeniem wielu osób, pozwalającym na rozwinięcie skrzydeł i uzyskanie niezależności jaką daje własny środek transportu. Podobnie jak z Maluchem i te samochody pozwalały niektórym zwiedzić nie tylko Polskę, ale i całą Europę. Potem były kolejne bardzo udane modele jak Panda II, czy kolejne generacje Punto. W międzyczasie coś się jednak sypało. Ktoś zaczął zbyt kombinować, przez co Fiat tracił swoją tożsamość i zaprzestawał robienia tego w czym jest najlepszy – w miarę prostych aut dla ludu. Nie traktujcie zwrotu „dla ludu” jako określenia auta niekomfortowego, ubogiego, źle się prowadzącego, czy cokolwiek z tych rzeczy. Samochód dla ludu to samochód posiadający wszystkie niezbędne rzeczy i cechy, bez których nie można się obejść, zarazem rezygnujący z tego co nie jest konieczne lub zbędne. To nie jest samochód źle zrobiony, czy marnej jakości. To nie są synonimy. Jednakże w historii firmy nastąpił skręt w złą stronę i marka zaczęła rozszerzać ofertę o modele jak Stilo, Brava itp. podczas gdy jednocześnie dalej starali się utrzymać rynek mniejszych aut. Zdecydowanie im to nie wychodziło, choć wciąż na rynku obecne były bardzo udane kolejne generacje Punto. Ewidentnie jednak firma nie potrafiła się znaleźć w szybko zmieniającym się świecie, a jej modele żyły na rynku zdecydowanie powyżej limitu, kiedy samochód staje się przestarzały. Przez lata słyszeliśmy o kolejnych pomysłach na firmę, restrukturyzacjach i co tylko. O dziwo koncern dalej bez większych problemów pracuje i chyba nawet zarabia, ale to dla mnie swoisty fenomen. Ostatnimi czasy strzałem w dziesiątkę był Fiat 500. Auto, które być może uratowało firmę, a zarazem przypomniało światu, w czym Fiat jest najlepszy. Świat sobie przypomniał, kierownictwo firmy chyba nie, bo wszystkie szanse i wskazówki jakie otworzył przed nimi sukces 500-tki skutecznie zmarnowano. Rozdmuchano rodzinę Fiata 500 na wszelkie segmenty, z których wszystkie były co najwyżej umiarkowanym sukcesem. Dość powiedzieć, że 500-tka będąca tak wielkim sukcesem Fiata rocznie sprzedaje się na Starym Kontynencie w ilości około 170-180 tysięcy egzemplarzy. Dla porównania roczna sprzedaż VW Golfa w tym samym regionie nie spada poniżej 400 tysięcy i to od… 20 lat.

Nowy Fiat 500

Nie tak dawno Fiat wprowadził model Tipo. To miała być prawdziwa zmiana. Kierownictwo firmy zapowiadało, że od teraz wrócą do swoich korzeni i będą produkować samochody, które będą posiadały wszystko to co niezbędne, bez dodatkowych gadżetów niepotrzebnie podnoszących cenę. Tipo z miejsca stało się u nas sukcesem, bo jak wspominałem spełniało dwie podstawowe cechy – cena na polską kieszeń i marka. Teraz Fiat ogłosił, że przez nowe normy spalania sprzedaż Tipo w Europie zostanie po niecałych 3 latach zakończona, gdyż przestanie być opłacalna. Cóż… jeśli nie opłaca im się sprzedawać samochodu, który schodzi lepiej niż 500X, to ktoś tam chyba źle policzył koszty produkcji, albo firma jest niezdolna do robienia tego, co kiedyś potrafiła najlepiej.

Leo… Sergio, why?

Nieżyjący już niestety Sergio Marchionne mówił, o kolejnej (już nie wiem której) zmianie podejścia Fiata, który ma zająć się rzekomo tym, co potrafi najlepiej – produkcją małych samochodów. Oznacza to ni mniej, ni więcej, że w ofercie zostanie właściwie tylko Fiat 500. W wersji pięciodrzwiowej mającej zastąpić Punto, w wersji elektrycznej mającej podpasować ekologom, w wersji klasycznej i pierdyliardzie innych wersji. Słowem jest spore zagrożenie, że marka Fiat zamieni się w markę 500 i spółka. Do modelu 500 nic nie mam, bo uważam, że jest punktem odniesienia dla wszystkich w tym segmencie, ale przerabianie go, rozciąganie, pompowanie, przyklepywanie by zrobić multum pokracznych modeli sygnowanych tym samym logo, to jakaś parodia. Przecież firma ma już choćby świetnego 124 Spider bazującego na MX-5, którego część krytyków uważa za lepszego od Mazdy, a większego komplementu w klasie małych roadsterów już chyba nie ma.

Fiat 124 Spider

Nie wiem jak wam, ale mi strasznie przykro patrzeć na całe to zamieszanie. Fiat, marka z wielkimi tradycjami i historią, został przez nieudolne zarządzanie sprowadzony do marki niszowej, czy wręcz rynkowej zapchajdziury, którą miota się z jednego segmentu w drugi z roku na rok. Bez pomysłu, strategii czy jakiegokolwiek jednoznacznego planu, który dał by nam, klientom, pojęcie czym ta firma chce się zajmować, umieścił ją w jakimś punkcie na rynku. Jedyny plan jaki są w stanie stworzyć, to „BEDZIEMY ROBIĆ PIŃCETKE”. Naprawdę? To szczyt waszych możliwości proszę zarządu Fiata?

Leave a Reply

Discover more from 4 kolka i nie tylko

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading