Po Le Mans 24h 2022
Emocje już daleko za nami, pora więc ocenić jubileuszową edycję Le Mans 24h 2022. Czy 90-tka dostarczyła kibicom tego, czego powinien słynny dobowy klasyk?
No wygrali no
Cóż… spalę się na samym początku i powiem, że… moim zdaniem nie. Mówię to ja, fanatyk tego wyścigu. Nie twierdzę tak dlatego, że Le Mans 24h już mnie nie pasjonuje – przeciwnie! Widzę dla tego wyścigu wielką przyszłość! Problemem jest jednak ten czas przestoju między zmianą formuły klas, który za rok dobiega końca. Jednak w tym sezonie, mamy jeszcze jego apogeum.
Powiedzmy sobie szczerze: walki o zwycięstwo w Le Mans 24h 2022 nie było. Przynajmniej jeśli chodzi o klasyfikację generalną. Taaaaak… Toyota jak zwykle pochwaliła konkurencję, powiedziała nawet, że na w tempie wyścigowym Glickenhaus był na równi z nimi. Tylko, że nie był. Trzeci Glickenhaus stracił do czołowej dwójki Toyoty pięć okrążeń, a czwarty już piętnaście. Oczywiście, niby wszyscy mieli swoje przygody, ale prawda jest taka, że od momentu startu wyścigu, Toyota nie była zagrożona choćby przez jedną sekundę. Z resztą temat wyjaśnił się już podczas kwalifikacji, kiedy Japońska marka (jak zwykle z resztą) nagle znalazła dodatkowe sekundy, w stosunku do tempa prezentowanego w poprzedzających sesjach.
Oczywiście – James Glickenhaus się cieszy. Ma podium Le Mans. Oczywiście, że jest to wyczyn, ale naprawdę, nie ujmując nikomu, wystarczyło dojechać. Alpine zostało tak przycięte przez BoP przed wyścigiem, że nie miało szans. Wiadomo – LMP1 nie może wygrać z Hypercarami. Natomiast do Toyoty amerykański zespół nie miał żadnego podejścia. Tyle w temacie. Jeśli chodzi o zwycięstwo w generalce, to była to jedna z bardziej niemrawych edycji, bo nawet pogoda nie próbowała nic namieszać.
Polska flaga na Le Mans 24h
Jak zwykle ostatnio, sytuację ratowały inne klasy. Nas najbardziej cieszy oczywiście drugie miejsce Premy i Kubicy. Jak Robert później opowiadał, cudem było już to, że dojechali, a osiągnięty wynik nie pokazuje ogromu problemów, z którymi się mierzyli. Dlatego trzeba się cieszyć. Choć nieco szkoda, że przez zawirowania w Premie, prowadząca Jota jechała od startu właściwie niezagrożona. Niemniej warto wspomnieć, że nie tyko komentatorzy, ale i sam zespół podkreśla, jak wielką rolę odebrał Kubica. Z resztą, trudno powiedzieć, że to przypadek przy drugim starcie z innym (sporo gorzej przygotowanym) zespołem i takim wynikiem.
Sporo walki miało miejsce za liderami i nasi z Inter Europol Competition zajęli ostatecznie 13. i 14. miejsce w klasie. Ktoś powie, że to słabo. No prawda – na podium nie stali. Znów jednak warto wspomnieć o problemach, z którymi się mierzyli, bo jedno z aut mogło w ogóle nie wystartować. Kiedy już w ostatniej chwili je poskładano tuż przed startem, po wymianie silnika i skrzyni, to gdyby nie drugi pojazd zespołu, załoga #34 nie miałaby żadnych ustawień na wyścig, po walce z awariami przez cały tydzień. Nie traćmy także odpowiedniej perspektywy: to POLSKI zespół w Długodystansowych Mistrzostwach Świata i największym wyścigu endurance na globie. Gdybyśmy mieli w pełni polski zespół finiszujący w środku stawki F1 lub WRC, wszyscy skakaliby ze szczęścia. Cieszmy się i w tym przypadku, a czas „piekarzy” jeszcze nadejdzie.
Rewelacje i rewolucje
Le Mans 24h 2022 to także koniec pewnej ery i czas zmian. NA SZCZĘŚCIE kończy się era dominacji Toyoty. Może nie tyle dominacji, co braku konkurencji. Za rok na starcie obok Toyoty i Glickenhausa, staną wreszcie inne grube ryby: Porsche, Cadillac, Ferrari, Peugeot, Acura/Honda, Vanwall (czyli ByKolles), nie wiadomo czy przypadkiem także nie Audi… Klasa Hypercar może się nagle zbliżyć liczebnością do LMP2! Do tego dojdzie nieco przepychanek zakulisowych, bo trzeba pamiętać, że klasa Hypercar na Le Mans, to tak naprawdę auta Hypercar plus auta LMDh, które niby mają być zrównane sobie. Jak to wyjdzie? Zobaczymy.
To były te dobre wieści. Złe to likwidacja klasy GTE. Przed startem edycji 2022 ogłoszono o zakończeniu żywota tej klasy i przejściu na GT3. Niby to logiczne, ale… Auta GTE były tym czymś, miały efekt WOW. Auta GT3 są bardzo liczne, zróżnicowane, tańsze i przez to oferują dużo dobrego ścigania. Jednak są tylko tym, a nie 100% wyścigowymi potworami. Ktoś powie, że narzekam i cóż… będzie miał rację. Być może za rok Hypercary dadzą lepszy spektakl niż LMP1-H kiedykolwiek dało, ale kto pamięta te niesamowite przyśpieszenie i odgłosy niczym ze statku kosmicznego, ten (na chwilę obecną) zadowolony być nie może. Szczególnie mając z tyłu głowy, że czasy okrążeń sporo spadły, czyli cofnęliśmy się pod względem osiągów. To samo tyczy się zmian w klasach GT. Dlatego też przejście na GT3 jest dla WEC dobre, bo zwolniła klasa topowa, zwolnić musiały LMP2, to finalnie zwolnić powinny także auta GT. Trudno.
Za rok będziemy więc mieli na Le Mans 24h 2023 (oraz w serialu WEC) potencjalnie prawdziwą rewolucję i oby poskutkowała niesamowitym spektaklem. W końcu tamten jubileusz będzie jeszcze większy, bo nie 90. edycja, ale stulecie Le Mans 24h! Oby to się spełniło, a ja osobiście mam nadzieję, że uda się zrealizować moje plany i relacjonować to dla was wprost z toru 🙂 .