Dakar 2022: de Villiers i wypadki z motocyklistami
Na czwartkowym etapie rajdu Dakar 2022 Giniel de Villiers zaliczył nie jeden, ale dwa kontakty z motocyklistami. Teraz pojawiło się na ten temat sporo nowych informacji.
O całym zajściu możecie przeczytać w jednym z pierwszych akapitów mojego artykułu Dakar 2022: na półmetku. W skrócie – kierowca fabrycznego zespołu Toyoty Giniel de Villiers, na czwartkowym OSie Dakaru miał stłuczki z dwoma motocyklistami (wcześniejsze informacje mówiły o dwóch stłuczkach w dwa różne dni). Został za to ukarany, ale… no właśnie jest ALE.
Rys
Pierwsze zdarzenie miało miejsce na wolnej sekcji, gdzie de Villiers potrącił stojącego motocyklistę Cesara Zumarana. Giniel stwierdził, że ponieważ motocyklista pomachał mu ręką, na pewno jest z nim wszystko okej i nie musi się zatrzymywać, więc pojechał sobie dalej, jak gdyby nigdy nic. Moim prywatnym zdaniem jest to niedopuszczalne i skrajnie niesportowe. Dość powiedzieć, że facet mógł być w szoku, a tu dwójka w samochodzie zostawia go samego na pustyni i bez pomocy. Tymczasem organizatorzy nawet ODDAJĄ CZAS poświęcony na pomoc innym uczestnikom rajdu. Teoretycznie nic więc by nie tracili wysiadając z samochodu i poświęcając facetowi choć dwie minuty. Ostatecznie sędziowie doliczyli im pięc, co i tak uważam za śmiesznie mały wymiar kary. Wideo z całego zajścia możecie zobaczyć poniżej. Jak mówię – zdarzyć może się każdemu i tego nie krytykuję, ale ważne jest zachowanie po tym, jak już się stało.
Drugi wypadek miał miejsce na tym samym etapie. Giniel przeskoczył rozpędzony przez wydmę i przejechał (już nie mogąc zmienić kierunku jazdy) przez motocykl Aoulada Aliego, który właśnie się przewrócił i próbował go podnieść. Na szczęście sam motocyklista usłyszał ryk silnika nadjeżdżającego samochodu i odskoczył na czas, więc nic mu się nie stało. Za ten incydent sędziowie nałożyli na kierowcę pięć godzin kary, jednak ta została następnie cofnięta.
Emocje i dane
Zespół Toyoty przedstawił sędziom dane GPS z pojazdu, z których wynikało, że system Sentinel nie poinformował załogi na czas. Przypomnę tylko – Sentinel to system, który głośnym dźwiękiem informuje kierowcę o zbliżaniu się do innego uczestnika rajdu. W tym wypadku sygnał nadano raptem dwie sekundy przed uderzeniem, czyli niemal w momencie, gdy Toyota przeskakiwała przez wydmę. Kierowca nie miał czasu zareagować. Ponadto okazało się, że załoga od początku rajdu zgłaszała organizatorowi problem (to on dostarcza system), ze swoim Sentinelem, który nie zawsze emitował sygnał. Naprawiono go dopiero po całym zajściu.
Giniel de Villiers zaoferował Aliemu pokrycie kosztów naprawy motocykla oraz pokrycie wpisowego na Dakar 2023. Poza tym sam zmierzył się z falą hejtu wylaną na niego w sieci, włącznie z otrzymywaniem gróźb śmierci. Jakkolwiek w dalszym ciągu uważam zachowanie Giniela (co dziwne, bo to spokojny i miły facet) przy pierwszej kraksie za skrajnie niesportowe, to Internet znów pokazał swoje oblicze. To kolejny znak przypominający o tym, jak Dakar się zmienia i wraz z rosnącą popularnością, musi (i jego uczestnicy) stawiać czoła nowym wyzwaniom i niestety obyczajom, dotychczas nieznanym na tej, już tylko teoretycznie jak widać, odludnej imprezie.
Źródło: Motorsport.com