Wyścigowy wodór cd.
Toyota Corolla z konwencjonalnym silnikiem na wodór zadebiutowała i ukończyła 24-godzinny wyścig na torze Fuji. Przy okazji dowiedzieliśmy się nieco więcej o samej konstrukcji.
Do startu, gotowi…
Prototyp Toyoty Corolli z silnikiem spalinowym zasilanym wodorem przejechał 358 okrążeń, czyli mniej niż połowę z 763 wykręconych przez zwycięzcę, którym był Nissan GT-R NISMO klasy GT3. Powód? Po pierwsze Toyota była właściwie cywilnym autem z niezbędnymi wyścigowymi modyfikacjami, oczywiście poza samym silnikiem. Poza tym musiała wykonać 35 zjazdów do boksów, po siedem minut każdy, czyli przejeżdżała 10 okrążeń na jednym tankowaniu. W nocy był także problem z elektryką, który dość długo naprawiano w garażu.
Finalnie jednak to nie miejsce i tempo się liczą, choć wykręcono czas okrążenia nieco lepszy niż dla najwolniejszej klasy do 1500 ccm pojemności. Start miał być sprawdzeniem i prezentacją technologii, co się udało. Specjalnie na potrzeby auta w głębi padoku ustawiono ciężarówkę ze stacją tankowania wodoru, do której auto musiało za każdym razem dojechać.
Przewodniczący Związku Japońskich Producentów Samochodów powiedział, że wiążą duże nadzieje z projektem Toyoty. Dlaczego? Mówiąc wprost – w razie elektryfikacji motoryzacji w Japonii zniknie nagle milion miejsc pracy. Ciekawe, że w podobnym kontekście nie patrzą np. Niemcy mający podobny problem. Nie starają się znaleźć innej drogi, tak jak Japończycy? Dziwna polityka najwyraźniej zaczyna tu działać.
Co pod maską?
Koji Sato – prezydent Toyota Gazoo Racing – podzielił się za to ciut większą dawką informacji o samej jednostce. Otóż Panowie wzięli silnik z cywilnego GR Yarisa, zaadaptowali go do wodoru i skręcili nieco moc, by być pewnym, że jednostka wytrzyma. Problemem okazało się być tempo spalania wodoru, które jest siedem razy szybsze od typowej benzyny. To z kolei mocniej obciąża komponenty silnika, choć jednocześnie daje szybką reakcję na zmianę położenia pedału gazu, co chwalą kierowcy. Generalnie Panowie jeżdżący tym autem stwierdzili, że gdyby ktoś im nie powiedział, byliby pewni, że wciąż jadą typowym autem spalinowym.
Jednym z głównych punktów rozwoju ma być znalezienie sposobu na zbicie masy silnika w ten sposób, by dalej wytrzymał obciążenia wynikające ze spalania wodoru. Obecnie jednostka, przez dodatkowy osprzęt i układy bezpieczeństwa waży 200 kilo, czyli niemal dwukrotnie więcej od „typowej” wersji z GR Yarisa.
Prezydent Toyota Gazoo Racing dodał także, że celowo nie zamontowano w pojeździe żadnego eksperymentalnego silnika, czy jednostki wyścigowej. Celem było pokazanie, że nie trzeba żadnych specjalnych modyfikacji, by stworzyć jednostkę na wodór i można to zrobić już dziś, przy użyciu obecnych technologii.
No to chyba się udało, co?
Źródło: Motorsport.com