Sto tysięcy zdalnych testerów samochodów

Dziś nie powiem o niczym nowym, czyli o zdalnych testerach, czy po prostu – ekspertach na odległość 😉 . Dotknęło mnie to samego ostatnio i to w zaskakujący sposób.

Top Gear, czyli wsteczny

Ah, któż by nie chciał mieć roboty marzeń? Dostawać co tydzień inne auto do testowania? Jakieś Mercedesy, BWM, ale i coś solidniejszego z półki Ferrari, McLaren, czy Lamborghini? Kto by nie chciał mieć płacone za polatanie nimi bokiem, a potem opowiedzenie kilku bzdur, że Ferrari lepsze od Lamborghini, bo ma fajniejsze lusterka? No i na koniec dostać za to kasę i to taką, żeby móc sobie ów Ferrari kupić?

Marzenie, całkiem miłe, ale tylko marzenie. Szczególnie mocno zaszczepione i wypaczone wielu pokoleniom (w tym mi samemu) przez trio Clarkson, Hammond i May. Ile osób z czytających ten tekst nie oglądało choć kilku odcinków Top Gear i to z wypiekami na twarzy? Ile nie śliniło się do aut tam pokazywanych? Ile niemal sikało ze śmiechu oglądając ich „wyprawy” oraz to co na nich robili?

Nie żeby coś, ten program – show był genialny. Jednak to czym jest teraz jest dowodem, iż nigdy więcej się nie powtórzy. Teraz jest on niezły, ale po zmianie prowadzących to zupełnie co innego. Powiem więcej – jeśli ktokolwiek z nas by zrealizował swoje marzenie i stanąłby wśród tych prowadzących, ten program również by nie był tak dobry. To przypadki i zbiegi okoliczności dają najfajniejsze rzeczy, nie da się ich sztucznie zreplikować.

Proza życia

Prawda jest taka, jak pewnie dobrze wiecie, że praca dziennikarza (i to nie tylko motoryzacyjnego) w 99.9% przypadków wygląda inaczej i jest ciężkim kawałkiem chleba. Nie to, że nie ma z niej frajdy, bo jest jak z każdej pracy, którą się lubi. Tylko raczej nie podjeżdżają wam pod redakcję Ferrari, wciskając w ręce kluczyki z prośbą o test i spalenie palu kompletów opon. Pensja nie jest w funtach, a na końcu czeka jeszcze rozmowa z redaktorem naczelnym czemu ten tekst taki nijaki.

Z pomocą przyszedł Internet. Z pomocą i z zagładą raczej powinienem powiedzieć. Tak jak mamy ponad 30 milionów speców od polityki, czy od skoków narciarskich, tak mamy ich od motoryzacji. Wszyscy nimi jesteśmy: wy, ja, oni. To niesamowity świat i wolność jaką nam dano i jak nigdy każdy może wygłaszać swoją opinię. Nie znaczy to, że opinia każdego jest wartościowa.

Zderzenie z rzeczywistością

Przechodząc do sedna. Będę pisał o sobie, bo może przez mój pryzmat każdy zweryfikuje siebie. Otóż jak wiecie i widzicie, nie jestem wielką redakcją z tysiącami followersów i zasięgami jak stąd do Peru. Stronę prowadzę hobbystycznie, z trudem, po położeniu dzieciaków spać, znajdując czas po nocy by czymś się z wami podzielić. Daje mi to frajdę i satysfakcję. Jednak oznacza to też, że jak dzwonię z zapytaniem o dostęp do tzw. parku dziennikarskiego, to albo wprost dostaję z plaskacza w twarz, albo jakaś Pani kulturalnie prosi bym odezwał się za pół roku, jak już wszystkie redakcje dostępne auta objeżdżą. Po pół roku i telefonie mówią, że no niestety już nie ma, a tamtej rozmowy w ogóle nie pamiętają. Nie „dogaduję” się też z salonami, by za kasę dały mi pojeździć autami demo na dłużej. Nie mam nikogo znajomego ani rodziny pracującej w salonie. Czyli jestem spalony, tak jakby.

Tak jakby, bo nie trzeba gadać i pisać jedynie o nowych autach prosto z salonu (tu miałem szerokie plany, ale pandemia nieco pokrzyżowała, miejmy nadzieję, że jak się skończy, to was miło zaskoczę 😉 ). Tak jakby, bo czasem cuś jednak się udaje, stąd dział „Jazdy” na stronie i choć skromny, to jednak jest. Tak jakby, bo można się posiłkować opiniami innych, co jest nieco oszustwem, a co spooooooooooooro osób robi. Także tych profesjonalnie się tym zajmujących.

Niemniej, kiedy ja piszę o aucie, w którym nawet mnie nie było, to staram się wprost powiedzieć, że jest to opinia innych. Tak np. było z nową Toyotą Suprą. Po zapoznaniu się z wieloma zagranicznymi i krajowymi opiniami, w jednym z wpisów z serii „Pięć na piątek” napisałem o tym, że Supra, to taki skopany powrót, bo wielu narzeka, że to właściwie BMW.

Opinia jest jak Supra

Wiecie co? Dalej nie wiem, jak to jest z tym powrotem. Prawda jest jednak taka, że przez pandemię nie widziałem jej także na żywo. Niezbyt żałowałem, bo na zdjęciach jej wygląd mnie nie porywał w żaden sposób. Tu powinienem się poprawić – nie widziałem jej na żywo do minionego weekendu. Jadąc swoim autem spotkałem ją na parkingu serwisu no i… szczęka mi opadła. Auto wygląda dla mnie FENOMENALNIE a myślę, że perłowy biały fajnie podkreślił linie. Ma mocno zarysowaną muskulaturę i zupełnie inne proporcje niż te, które „czujemy” patrząc na zdjęcia. Niemal niewidoczne na grafikach dwa garby na dachu, na żywo od razu rzucają się w oczy, podobnie płaski i opływowy przód. Wreszcie reflektory, które na zdjęciach uznałem za jakieś śmieszne czułki żuczka, a tu świetnie wpasowują się w całą bryłę. Podszedłem, zrobiłem dla siebie i dla was zdjęcie i… i co? Dalej wygląda tak jak na innych zdjęciach, czyli zupełnie nie widać tego, czym auto jest.

Jaki z tego wniosek? Jak wspominałem, dalej nie wiem jak Supra jeździ. Tylko czy jakbym się nią przejechał, to byłaby miarodajna opinia? Pewnie byłbym zachwycony, na co dzień jeżdżąc rodzinnym autem. Czy lepsza by była opinia kogoś, kto jeździ superautami do pracy, każdym innego dnia i ma do całości dystans? Niekoniecznie. Musicie zadać sobie pytanie do której grupy WY się zaliczacie czytając taką opinię i nie wierzyć w bzdury, że to Lamborghini co się nie podobało Clarksonowi na rzecz Ferrari was nie zadowoli.

Każdy się liczy

Także nie wiem jak Supra jeździ, ale wiem już, że świetnie wygląda, choć wnętrze ma mocno zwykłe. Wiem też, że trzeba mieć więcej pokory w wydawaniu opinii. Wiem także, że sporo tracimy opierając się na opiniach innych osób. Wiem wreszcie i to powinno być krzepiące dla każdego, że moja lub twoja opinia, drogi czytelniku, o tym jak nowa Supra się prowadzi, będzie tak samo wartościowa, jak opinia wspomnianego Pana Clarksona. Po prostu będzie skierowana do innej grupy ludzi. No i oczywiście jeśli tylko będzie szczera, prawdziwa i dobrze przygotowana. Bełkotów nikt czytać, czy słuchać nie chce, ale nie o stronę techniczną nam tu chodzi.

Leave a Reply

Discover more from 4 kolka i nie tylko

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading