Arrinera – rozmowy kontrolowane
Kiedy myślałem, że to już koniec i ten fragment historii pod hasłem „Arrinera Hussarya” wreszcie odpływa w zapomnienie, odezwał się do mnie… Pan Piotr Gniadek, czyli prezes zarządu Arrinera S.A. Co z tego wynikło? Zapraszam do czytania.
Naprawdę nie zamierzałem już wspominać o tym przykrym epizodzie naszego przemysłu, którego temat wielokrotnie poruszałem na „4 kółkach” – nie będę spamował linkami, zachęcam do skorzystania z wyszukiwarki na górze strony. Niemniej skoro ktoś sam się naprasza i zamierza mi „wytłumaczyć” jak to jest naprawdę, niestety nie mogę pozostać obojętny. Pan Piotr raczył w minionym roku skomentować wpis odnośnie Arrinery na mojej stronie, przedstawiając swoją wersję wydarzeń, a także przesłać mi tą samą treść na platformie Facebook.
Poniżej znajdziecie większość rozmowy (to ładne kilka stron A4). Skróciłem całość, by dało się to czytać, ale z tego co wrzucam nic nie wycinam, aby nikt mi nie zarzucił zmieniania ciągu logicznego. Pozwoliłem sobie też nieco poprawić podstawowe błędy, by było to w formie przystającej do strony. Zaraz przeczytacie wypowiedzi Pana Piotra „PG”, moje odpowiedzi „4K” i swobodne komentarze oraz przemyślenia na teraz.
Wszystko zaczęło się od komentarza umieszczonego TUTAJ i identycznej treści przesłanej do mnie na profil 4 kółka i nie tylko. Moja odpowiedź wyglądała następująco:
4K: Dzień dobry,
Dziękuję za przesłane informacje, w wolnej chwili się z nimi zapoznam. Niemniej prawo jednoznacznie stanowi, że nic Panu Balkanowi nie zostało udowodnione, w związku z tym nie jest winny, ergo mówienie, że ktoś nie jest niewinny, nie jest tożsame z jego winą. Nie czuję się uprawniony do udzielania rad, niemniej zaprezentowanie planu działań firmy i jego realizowanie zakończyło by temat rozważań o intencjach spółki, tymczasem do tej pory robi ona wszystko by ewentualne dobre intencje zamazać. Tym samym do czasu żadnego wyroku jednoznacznie stwierdzającego czyjąś winę lub rzeczywistego pojazdu, sprzedawanego i jeżdżącego po drogach publicznych, żadna wiadomość na facebooku, żaden list otwarty, prośba lub groźba nikogo nie przekonają, co do czystych intencji Pana firmy – w tym mnie.
Niemniej dziękuję za kontakt i pozdrawiam.
Po mojej odpowiedzi Pan Piotr (pozwolę sobie skrócić) raczył stwierdzić, że na pewno nie przeczytałem dokumentów sądowych, zaopiniował proces, który według niego nie był procesem na fakty, tylko próbą przetrwania drugiej strony (i najwyraźniej głupi sąd dał się na to nabrać), a generalnie to stwierdził, że jeśli jego argumenty mnie nie przekonują, to cytuję „Pana intencje są nad wyraz czytelne”.
Ciekawe jakie są moje intencje powiem szczerze, bo sam nie wiem? Wielkie zachodnie koncerny mnie opłacają, żebym gnębił genialny pomysł polskich inżynierów? Big Pharma? Płaskoziemcy? Antyszczepionkowcy? Może po prostu kosmici?
4K: Panie Piotrze,
[…] Jeśli naprawdę chce Pan wchodzić w polemikę to jak mówiłem – wyroku nie ma i nie będzie, więc nikogo nie przekona. Może mnie Pan przekonać odpowiadając na najprostsze pytania: czemu wszyscy zadający rzeczowe pytania firmie Arrinera choćby w mediach społecznościowych są blokowani i usuwa się te treści? Niejednokrotnie próbowałem i skutecznie mi to uniemożliwiano, a tu nagle Pan pisze wiadomość z argumentami? Nie rozumiem takiego podejścia. Dlaczego koncepcja samochodu jest zmieniana systematycznie co rok/dwa, zamiast wreszcie cokolwiek sprzedać? Dlaczego firma działa w tak nieprofesjonalny sposób, że samochód za kilkaset tysięcy miał lub wciąż ma być zbudowany na konstrukcji ramy, podczas gdy od praktycznie 20 lat wszystkie supersamochody oparte są o monokoki z dość oczywistych powodów? Każdy mający blade pojęcie o konstrukcji samochodów od razu stwierdzi, że to abstrakcja? Jak poważna firma mająca produkować auto klasy premium może pokazywać na targach niekompletne pojazdy, np. we wnętrzu? To zakrawa o kompletny brak profesjonalizmu i jak mówiłem – brak jest jednoznacznych i znanych opinii publicznej dowodów, że firma ma lub kiedykolwiek miała dobre intencje, natomiast jeśli nawet je miała, to sama sobie zapracowała na to co ma teraz. Nie znam firmy w historii motoryzacji, która tyle razy zmieniała wygląd pojazdu, wnętrze itp. i wciąż twierdziła, że to wersja ostateczna.To nie tak, że ja, czy ktokolwiek inny ma złe intencje. My po prostu nie mamy żadnych argumentów by twierdzić inaczej. Nic nie stoi na przeszkodzie by Pan lub Pana firma takie dały opinii publicznej.
Następnie Pan Piotr przesłał mi porcję odpowiedzi na moje pytania, którą ja z kolei też skontrowałem. Dyskusje odnośnie konkretnych treści poniżej. Na pierwszy ogień ta o doniesieniach firmy, że rozmawiała z GM o kupnie silników, podczas gdy…
4K: Ponadto w samej apelacji (o ile gdzieś mi nie umknęło) nie ma w ogóle odniesienia do tematu domniemanych silników od GM, stąd wnioskuję, że firma w tym temacie zgadza się z ustaleniami przedstawionymi w sądzie.
PG: Wszystkie nasze modele Arrinera Hussarya posiadają silniki od GM serii LS. Pierwszy prototyp z 2011 roku posiada silnik V8 Audi.
4K: Moje stwierdzenie nie dotyczyło silników zamontowanych, ale domniemanych rozmów z GM na temat zakupu silników, na które dowodem miały być maile do dealera bodaj Opla.
Czy tylko mi się wydaje, że Pan Piotr na moje pytanie „jaka jest pogoda” odpowiada „wczoraj trawa była zielona”? Jako osoba dobrze zaznajomiona z tematem wie czego dotyczyło moje pytanie, chyba że liczy na łosia po drugiej stronie monitora? No dobra, jedziemy dalej, tym razem z teoriami spiskowymi o finansowaniu mojej strony przez przebiegłych kosmitów, czy coś:
4K: Jeśli naprawdę chce Pan wchodzić w polemikę to jak mówiłem – wyroku nie ma i nie będzie, więc nikogo nie przekona. Może mnie Pan przekonać odpowiadając na najprostsze pytania.
PG: Jak widać ma Pan interes pisząc nieprawdę i używając tytułu „Arrinera to ściema już oficjalnie” skoro Sąd drugiej instancji anulował wyrok uniewinniający oskarżonego Jacka Balkana i uznał że nasze argumenty i dowody powinny jeszcze raz zostać rozpatrzone na wokandzie. Proszę sobie wyobrazić że oficjalnie nazwę Pana publicznie z imienia i nazwiska oszust i kłamca. Potem w sądzie nie udowodnię tego.
Odnośnie „wyjścia z twarzą” – proszę sobie wyobrazić że proces zaczął się dopiero po 1,5 roku od oskarżenia które złożyliśmy oraz setek stron dokumentów i zdjęć. Mam nadzieję że jeżeli uda nam się odtajnić akta I procesu w Sądzie Rejonowym może wtedy wyciągnie Pan inne wnioski. Dodam tylko że za utajnieniem rozprawy był oskarżony czyli Jacek Balkan! Czy osoba która nie ma niczego do ukrycia wnioskuje utajnienie procesu? Gdzie tu logika?4K: Przepraszam, ale niestety tutaj wykazuje Pan skrajną nieobiektywność i w dodatku tworzy Pan teorie spiskowe. Otóż mój tytuł jest niczym więcej, jak odniesieniem do tytułu artykułu Pana Jacka, a w dodatku jest zgodny z rzeczywistością i oparty na faktach, na dzień w którym powstał. W maju Pan Jacek był uniewinniony i było to zgodne z prawem. Nie można rozważać treści materiału w perspektywie zdarzeń przyszłych w stosunku do momentu jego powstawania. Nie można też rozważać jego treści w perspektywie np. możliwych apelacji i nowych dowodów, bo mamy przypadki ludzi, którzy są uniewinniani po 18 latach i nikt nie oczekuje, że przez 20 lat ktoś będzie czekał z napisaniem materiałów o skazanym.
Moja strona jest czysto hobbystyczna, nie jest sponsorowana, nigdy nie było na niej żadnej reklamy, a jedyny interes jaki mogę mieć, to przekazywanie ludziom prawdy. Niemniej z chęcią przeczytam Pana teorie na temat moich interesów w pisaniu tejże prawdy
Koniec? Nieeeeee… Teraz okazuje się, że Arrinera wcale nie blokuje kont wszystkich zadających im normalne pytania w Internecie:
4K: Czemu wszyscy zadające rzeczowe pytania firmie Arrinera choćby w mediach społecznościowych są blokowani i usuwa się te treści? Niejednokrotnie próbowałem i skutecznie mi to uniemożliwiano, a tu nagle Pan pisze wiadomość z argumentami? Nie rozumiem takiego podejścia.
PB: Jest na naszych profilach w socialmedia setki różnych dyskusji bardziej i mniej „przyjemnych” dla nas. Ponad to jest to prywatna spółka, która kształtuje politykę informacyjną na faktach, nie zaś na pomówieniach powielanych przez różne osoby, występujących często anonimowo.
Każda z osób która zadawała nam pytania kontaktując się z nami (nie anonimowo) otrzymywała odpowiedź. Wiele osób do naszej firmy było zapraszanych aby zapoznać się z projektem osobiście.
4K: Niestety znów jest to jakaś równoległa rzeczywistość, którą Pan opisuje. Pytania zadawałem ja, podpisując się swoim imieniem i nazwiskiem, nie wspominając już o zdjęciu, w dodatku w taki sam sposób jak zadaje je Panu teraz i nie byłem jedyny – wszystko było precyzyjnie kasowane oraz od razu blokowano użytkowników.
Nie znam również żadnego rzeczowego artykułu z branżowej szanowanej prasy lub portalu pokazującego stan zaawansowania nad wersją produkcyjną pojazdu, etap homologacji FIA – nic z tych rzeczy. Pojazdy zmontowane jako reklama firmy nie są tu niestety argumentem.
No dobra, ale czas poruszyć wreszcie kwestię „profesjonalizmu” działania firmy, do którego, jako inżynier mechanik oraz człowiek przeszkolony z prowadzenia projektów w globalnych firmach, mam sporo zastrzeżeń. Z resztą nie potrzeba takiej wiedzy by to widzieć, ale druga strona twierdzi oczywiście, że prezentuje poziom iście światowy:
4K: Dlaczego koncepcja samochodu jest zmieniana systematycznie co rok/dwa, zamiast wreszcie cokolwiek sprzedać?
PG: Gdyby każdy realizowany biznesplan, który na początku ma format kartki papieru lub tabelki w excelu zgadzał się z rzeczywistością, to na świecie mielibyśmy miliony udanych startapów. Jeżeli tworzy się coś pierwszy raz w życiu podczas całego procesu wiele dróg okazuje się ślepą uliczką, wiele rzeczy na etapie prototypowania trzeba korygować aby znaleźć odpowiedni kierunek. Koncepcja nasza zawsze była ta sama chcemy zbudować supersamochód. Projekt wersji wyścigowej był jednym z etapów projektu, który miał nas doprowadzić do celu. Nie mamy w Polsce tradycji motoryzacyjnych na światowym poziomie. Arrinera jest pierwszym tego typu projektem w Polsce i jednym jak do tej pory. Może dlatego niewygodnym dla niektórych środowisk.
4K: W pracy zawodowej zajmuję się tworzeniem, planowaniem i projektowaniem rzeczy od zera, więc nie poruszałbym tematu, nie mając o nim pojęcia. Jeśli się nie ma wiedzy o danej branży to się zatrudnia osoby wiedzące i pomagające odpowiedni plan stworzyć. Biznesplany na kartce, czy w excelu (dosłownie, czy w przenośni – bez różnicy) to robię ja w domu robiąc stół w przydomowym warsztacie, jeśli natomiast tak dotyka się tematu małoseryjnej produkcji samochodu luksusowego, to szczerze mówiąc nie wiem nawet jak to skomentować. No naprawdę nie zamierzam tu już się rozwodzić i wchodzić w szczegóły, ale choćby to co Pan teraz powiedział jest argumentem przemawiającym za brakiem profesjonalizmu i w 100% uzasadniającym brak zaufania do Pana firmy.
Trzeba przyznać, że ciekawa teoria na miarę „Sensacji XX wieku” Wołoszańskiego. Prawdą jest, że Arrinera to pierwszy taki projekt w Polsce. To pierwszy projekt nieistniejącego „polskiego” samochodu, z amerykańskim silnikiem, zagranicznymi projektantami i konsultantami oraz robiony przez spółkę, która przeniosła się do Wlk. Brytanii. Dlatego pewnie jest niewygodny dla wielu środowisk. Pomijam już takie detale jak ukryta opcja niemiecka w kraju, która wraz z postkomunistami sabotuje polski przemysł, ale przecież na pewno palce macza w tym wielka niemiecka trójka BMW, Mercedes i Audi, a co dopiero Ferrari, dla której Arrinera jest w sumie niedoścignioną konkurencją!
4K: Dlaczego firma działa w tak nieprofesjonalny sposób, że samochód za kilkaset tysięcy miał lub wciąż ma być zbudowany na konstrukcji ramy, podczas gdy od praktycznie 20 lat wszystkie supersamochody oparte są o monokoki z dość oczywistych powodów? Każdy mający blade pojęcie o konstrukcji samochodów od razu stwierdzi, że to abstrakcja?
PG: Tutaj jest Pan w błędzie. Na etapie prototypu każdy ze znanych mi projektów jakie widziałem w swoim życiu miał tak zwaną fazę „mule vehicle” (muł roboczy), który jest realizowany na ramie przestrzennej. Przykładów są dziesiątki podam Panu takie najświeższe: Aston Martin Vulcan , Jaguar C-X75, Rimac Concept One. Na konstrukcje typu monocoque mogą sobie pozwolić tylko projekty które mają duży/ogromny budżet, a i tak etap prototypu jest na ramie przestrzennej. Żaden z niszowych małoseryjnych producentów nie zrobi monocoque ponieważ biznesowo aby to się opłacało supersamochód musiałby kosztować miliony. Nasz budżet po 10 latach rzędu dwudziestu kilku milionów złotych jest delikatnie mówiąc bardzo mały. Tak więc rozumie Pan dlaczego niszowy producent nie zaczyna na etapie prototypowania od konstrukcji typu monocoque.
Proszę także nie przekreślać konstrukcji typu rama przestrzenna. Dziś cały motosport nadal używa stali węglowej.4K: Podziwiam Pana poczucie humoru! Proszę mi w takim razie pokazać samochód, którego wersja mule była prezentowana światu tak:
https://www.youtube.com/watch?v=G36AntlW2Z0
Przy okazji za brak zaufania do firmy można też podziękować wypowiadającemu się Panu i jego profesjonalizmowi, bo z pewnością ma Pan na tyle zdrowego rozsądku by również stwierdzić, że nieprofesjonalne i wątpliwej jakości, to najlżejsze określenia, których można w tej sytuacji użyć.
Ciekawe jest co Pan mówi o samochodach typu mule. Może Pan wymienić chociaż jeden, który miał na tym etapie zupełnie inną konstrukcję niż docelowa? Bo współcześnie auta mule mają podobne konstrukcje, bo nie ma sensu testowanie na ramie, czyli innej sztywności i masie czegoś, co potem będzie np. monokokiem z włókien węglowych i będzie miało zupełnie inne parametry. Przykładem niech będą choćby pojazdy mule Porsche 918. Cofając się w czasie także Honda NSX nie miała mule na ramie, ale wykorzystano małą miejską Hondę City.
Mówi Pan o ramie przestrzennej w samochodach wyścigowych, podczas gdy rozmawiamy o pojeździe cywilnym. Wersje wyścigowe mnie nie interesują, od 10 lat zapowiadają państwo wersję drogową. Zna Pan może jakikolwiek przykład luksusowego samochodu sportowego przeznaczonego do ruchu cywilnego (nie mówię o konstrukcji na tor), który byłby na ramie?PG: Arrinera w wersji GT z tą właśnie ramą przestrzenną w 2017 roku wygrała jedną z najbardziej prestiżowych imprez na świecie Goodwood Festival of Speed w swojej klasie samochodów typu GT.
4K: Tutaj już muszę zwrócić się do Pana po prostu z prośbą o zachowanie powagi. Nie rozmawia Pan ze specjalistą od sadzonek wiśni (z całym szacunkiem dla nich), który z nudów mądrzy się o samochodach.
Arrinera w wersji GT z ramą przestrzenną to ta sama rama, co zaprezentowana w prototypie auta cywilnego, więc znów wracamy do pytania o rację bytu i mówimy o samochodach cywilnych.
Po drugie Arrinera „wygrała” najsłynniejsze pokazy samochodowe. Może odniesiemy się do prawdziwych warunków rywalizacji na Hockenheim, gdzie Arrinera albo nie ukończyła wyścigu, albo była na bodaj przedostatniej pozycji, zawsze przegrywając nie tylko z pojazdami swojej klasy, ale też klas wolniejszych, ponadto legitymując się czasami o kilkanaście (!!!) sekund wolniejszymi na pojedynczym okrążeniu?
No dobra, to już wiemy, że z tym rozmówcą dyskusja o konstrukcji samochodów ma bardzo mały sens, pytanie tylko dlaczego w takim razie o niej w ogóle dyskutuje? Cóż… No i w końcu WYGRALI na Goodwood! Wygrać pokazy samochodowe, to jest coś! Nie to, żeby na Goodwood nikt nie cisnął, ale jeśli ktoś choć raz oglądał transmisję z imprezy to ma pojęcie o czym mowa. Na koniec wróćmy jeszcze do czystych jak łza intencji firmy, których zły świat, opłacony przez sabotażystów, nie dostrzega:
4K: To zakrawa o kompletny brak profesjonalizmu i jak mówiłem – brak jest jednoznacznych i znanych opinii publicznej dowodów, że firma ma lub kiedykolwiek miała dobre intencje, natomiast jeśli nawet je miała, to sama sobie zapracowała na to co ma teraz. Nie znam firmy w historii motoryzacji, która tyle razy zmieniała wygląd pojazdu, wnętrze itp. i wciąż twierdziła, że to wersja ostateczna. To nie tak, że ja, czy ktokolwiek inny ma złe intencje. My po prostu nie mamy żadnych argumentów by twierdzić inaczej. Nic nie stoi na przeszkodzie by Pan lub Pana firma takie dały opinii publicznej.
PG: W roku 2019 rozmowa nt intencji nie ma sensu. W 2011 można było o intencjach rozmawiać. Natomiast dzisiaj możemy rozmawiać o faktach, o samochodach, które jeżdżą i mogą konkurować na torach z innymi konstrukcjami. Niestety wielu osobom wydaje się, że znają się na budowie samochodów chociaż żadnego nigdy nie zbudowali. Co zrobiliśmy : dwa prototypy drogowe, które miały dopuszczenie do ruchu oraz dwa modele wyścigowe (wygrana w Goodwood). Czy ktoś kto wydaje własne pieniądze miał złe intencje ? Nie rozumiem Pana toku myślenia.
Jest wiele samochodów, które zmieniały się zanim doszły do modelu który był wersją produkcyjną. Podam Panu dwa przykłady : Pagani Zonda i Rimac Concept One.
Z resztą proszę prześledzić również koncepcje samochodów seryjnych i porównać do wersji finalnej. Warto też porozmawiać z inżynierami, którzy uczestniczą w pracach na prototypami dla czołowych koncernów, aby zrozumieć proces, czas, koszty budowania samochodu.4K: Rozmowa o intencjach ma jak najbardziej sens. Od owego 2011 roku nie dostarczyli państwo żadnego samochodu, wielokrotnie przekładali datę premiery, zmieniali koncepcję tego co w ogóle będzie produkowane (raz cywilny, raz sportowy, teraz elektryczny). Rozmawiamy jak najbardziej o faktach. Nie ma jeżdżących sprzedanych samochodów, są tylko „mule” jak Pan sam powiedział przed chwilą. Nie ma żadnego ogłoszenia ani nawet informacji o stanie zaawansowania prac nad rozpoczęciem produkcji. Nie ma homologacji GT3, mimo że od roku chwalą się państwo sprzedażą takiego pojazdu. W dodatku jeszcze niedawno firma chwaliła się potencjalnym wykupem akcji przez Włochów, co raczej potwierdza niż zaprzecza wszelkim teoriom spiskowym – jak je Pan nazywa. Na razie wszystko o czym Pan mówi to co najwyżej deklaracje, a realnie patrząc pobożne życzenia. Fakty są natomiast takie, jakie są i wypisałem je powyżej.
I na koniec:
4K: Dlaczego spółka chcąca chronić swoje dobre imię nie zaprosi np. kilku dziennikarzy największych magazynów do siedziby, nie pokaże im jak wyglądają prace nad samochodem i nie rozwieje wątpliwości, za to jej prezes kontaktuje się z prywatną osobą prowadzącą dla rozrywki stronę z własnymi opiniami, którą śledzi niecałe 300 osób, czyli w skali Internetu nic?
PG: Podczas ostatni 10 lat było u nas kilkaset osób, które chciały się dowiedzieć i zobaczyć nasz projekt. Dziennikarze, naukowcy, politycy, pasjonaci motoryzacji. Prezentowaliśmy kilkukrotnie nasze samochody w Polsce i Anglii na różnych wystawach. Pojawiło się szeregi rzetelnych materiałów ze zdjęciami i opisami. W większości przypadków kontaktujemy się samodzielnie z osobami które są pasjonatami motoryzacji. Nie jesteśmy koncernem typu Ferrari/Fiat czy Lambrghini/VW.
4K: To ciekawe bo koncerny jak Ferrari bez problemu wpuszczają ekipy telewizyjne na swoje linie produkcyjne. Od Arrinery nie ma nigdzie nawet zdjęć z tego jak wyglądają prace. Więc znów niestety tworzy Pan równoległy wymiar. Nie prezentowano nic poza prototypami / mułami / proszę nazywać jak Pan chce. Poproszę choć o jeden link do artykułu z, jak Pan twierdzi, rzetelnymi informacjami o stanie zaawansowania prac, nie będącego zbiorem ogłoszeń marketingowych Pana firmy i cytatów z wypowiedzi tego, czy innego prezesa.
No dobrze, jeszcze taki smaczek:
4K: Rozumiem, że zamówienie na pojazd klasy GT3, którym firma chwaliła się na początku 2017 roku nie zostało zrealizowane, jako że pojazd do tej pory nie uzyskał homologacji GT3?
PG: Proces homologacji National GT3 nie został zakończony.
4K: Czy może Pan w takim razie powiedzieć w którym z ośrodków pojazd rozpoczął proces homologacji i na jakim etapie zaawansowania jest on obecnie?
Zapytacie dlaczego jestem taki niesprawiedliwy i wkleiłem dyskusję kończąc swoimi odpowiedziami, a nie wrzucając kolejnych drugiej strony? Otóż… kolejnych nie było. Moją wiadomość z zawartymi powyżej odpowiedziami Pan Piotr Gniadek, prezes Arrinera S.A., skomentował… obrażoną emotką.
Ocenę całości pozostawiam czytelnikom. Jestem bardzo ciekaw Waszych opinii.
PS. Chciałbym jeszcze tylko zaznaczyć, że w toku dyskusji poinformowałem Pana Piotra, że przesyłane przez niego treści zostaną przeze mnie użyte do utworzenia tekstu na stronę. Odpowiedział tekstem przysięgi małżeńskiej, co domniemam, że jest zaakceptowaniem faktów. Z drugiej strony po przebiegu dyskusji i wadze prezentowanych argumentów trudno stwierdzić, czy moja interpretacja jest poprawna i ostateczna.
PPS. Jest jeszcze możliwość, choć mało prawdopodobna, że ów konto z którym rozmawiałem, nie było autentycznym kontem tego Pana – na to zawsze trzeba zwracać uwagę w sieci. Ja jednak żeby nie robić wtopy wszystko sprawdziłem i wydaje się okej.
PPPS. (dużo tych dodatków do tekstu wyszło) W listopadzie minionego roku Giełda Papierów Wartościowych zawiesiła notowania m.in. Arrinera S.A. na rynku NewConnect, w związku z niezłożeniem przez spółkę raportu kwartalnego. Nie znalazłem żadnych informacji by zostało to uzupełnione i odkręcone, jeśli ktoś je ma – proszę mnie poprawić.