Nadciągają premiery
Dzieje się w świecie cywilnych superaut! Jak wiadomo, ofensywa modelowa Ferrari na ten rok trwa, a do Czerwonych dołączają z nowymi konstrukcjami inne marki supersportowych aut z najwyższej półki.
Kierownictwo marki z Maranello właśnie zapowiedziało, że pod koniec miesiąca zadebiutuje ich nowy hybrydowy model, który w palecie będzie pozycjonowany ponad 812 Superfast i nie będzie to też żaden hybrydowy spadkobierca 488, mimo że pojazdy testowe są zakamuflowane nadwoziem tego modelu. Przy okazji potwierdzono, że modele V12 nie będą podlegały zmianie na hybrydy, tyczyć się to będzie tylko mniejszych silników.
Co ciekawe, padły też słowa o Maserati, które znów ma zostać doinwestowane i ma pozostać wierne silnikom spalinowym.
Jakby tego było mało także McLaren wypuszcza nowy model i już za pięć dni ma zadebiutować nowy pojazd klasy GT. W sieci opublikowano już filmik i oficjalne zdjęcia sylwetki pojazdu i cóż… jak na GT wygląda bardzo podobnie do reszty gam McLarena. Ma on być jednak bezpośrednim konkurentem aut takich jak Aston Martin DB11, czy Bentley Continental GT, z tym, że jako jedyny będzie miał silnik za plecami kierowcy. Czyli w założeniach będzie to luksusowy samochód sportowy na długie podróże.
Niedawno powrócił także Spyker z nową wersją modelu C8 Preliator. Nie jest to całkowicie nowy model, na pewno nie od strony wizualnej, ale ma ten niepowtarzalny, charakterystyczny styl marki. Szczególnie we wnętrzu. Ponadto jest to pierwszy model po podpisaniu umowy o współpracy z Koenigseggiem, w ramach której Spyker nabywa silniki. Tak więc Preliator ma pod maską 600-konne V8 bez żadnego turbo. O to chodzi! No ale tak pięknie jednak nie będzie, bo firma przygotowuje się z kolei do połączenia z producentem elektrycznych samolotów Volta Volare, a wiemy co to oznacza.
Jak jesteśmy przy Koenigseggu, to w marcu debiutował nowy model Jesko, ale okazuje się, że jest coś co odjazdem od rzeczywistości przebija nawet Koenigsegga. Oto pewien Australijczyk buduje w swoim garażu pojazd F1 z dopuszczeniem do ruchu na drogach publicznych. No dobra, to pojazd WYGLĄDAJĄCY jak F1, bo raczej jego możliwości mieć nie będzie, ale w ramie zamontowano najprawdziwszy silnik F1 od Ferrari. Psychol!