Forza Italia 2017

Włosi to fascynujący naród. Ich kuchnia jest znana i uwielbiana na całym świecie, a to głównie za sprawą… dań dla biedoty, jak choćby pizza, czy makarony. Inżynieria? Chyba naprawdę ciężko komukolwiek byłoby wymienić jakieś wielkie wynalazki, które współczesny świat zawdzięcza Włochom. Każdy za to na pewno pamięta włoską sztukę i architekturę, ale też Leonarda da Vinci. Człowieka renesansu, którego słynne rysunki i projekty są genialnym połączeniem sztuki i techniki. Ubraniem w myśl techniczną tej dziwnej, nieposkromionej, wolnej i nawet wręcz niechlujnej włoskiej fantazji, która nie przejmuje się nikim i niczym. Dokładnie taka jest chyba również cała włoska motoryzacja. Niedopracowana, dziwna i dająca w kość właścicielom, a jednocześnie niepowtarzalna, zachwycająca własnym stylem, nie do pomylenia z niczym innym. Chyba właśnie tym i fantazją jej twórców podbiła świat oraz serca maniaków motoryzacji.

Także w Polsce mamy szerokie grono miłośników włoskiej motoryzacji. Jej pasjonaci są zorganizowani w sporej liczbie klubów. Jednym z nich jest Forza Italia, który to klub już po raz kolejny zorganizował doroczne spotkanie miłośników samochodów i kultury tego śródziemnomorskiego kraju. Na ów spotkanie postanowiłem się oczywiście wybrać.

Włoskiego samochodu (niestety) nie posiadam, ale zlot był także otwarty dla zewnętrznych odwiedzających. Choć pogoda niestety nie dopisała, co na pewno utrudniło interakcję, to nie tylko było całkiem sporo samochodów, ale także i odwiedzających.

Warto zaznaczyć, że sam zlot nie jest pomyślany jako wystawa, czy targi dla przyjezdnych, ale właśnie typowa impreza dla posiadaczy, którzy przyjeżdżają pokazać swoje auta, wymienić się doświadczeniami, po prostu pogadać o swojej pasji. Stąd nie spodziewałem się wielkich atrakcji poza po prostu stojącymi autami, a mimo to oprócz samych pojazdów były jeszcze stoiska z gadżetami, konkurs piękności samochodów, czy nawet wykłady na przykład o włoskich zespołach w F1. Także atrakcji dostępnych również dla ludzi z zewnątrz było całkiem sporo.

Co do samych samochodów. Chyba najliczniejszą grupę stanowiły samochody najnowsze, czyli Fiaty 500 wszelkiej maści i odmiany oraz Alfy Giulia, Giulietta i 159, ale też ciut starsze jak 156. Było także dużo Punto w odmianie Abarth, Alfy 147 i GTV.

Choć każdy z tych samochodów chętnie bym posiadał, to jednak nie są one tak egzotyczne, więc po obejściu sporego parkingu bardziej typowych aut, zdecydowanie na dłużej skupiłem swoją uwagę na parkingu z pięknymi klasykami i bardziej ekskluzywnymi pojazdami.

Tu zrobiło się naprawdę ciekawie. Na tyłach pałacu w Smoszewie ustawiły się nie tylko najnowsze konstrukcje z włoskich stajni, jak Maserati Levante, czy Alfa Romeo Giulia Quadrifoglio i moja ulubiona z nowożytnych – 4C. Ustawiły się także, a może przede wszystkim, prawdziwe rodzynki. Alfa 164 Quadrifoglio, Ferrrari 575M Maranelllo, czy prawdziwa rzadkość: Lamborghini Espada. Tego auta wyprodukowano mniej niż 1300 sztuk! Pod maską natomiast znajduje się V12 znane z Miury. Z resztą wystarczy tylko popatrzeć na silnik. On sam w sobie jest dziełem sztuki.

Zobaczyć można było także całą gamę ciekawszych Fiatów jak 127, 1/9, czy 132. Pośród tych wszystkich aut dla mnie najbardziej interesującym i urokliwym, po prostu zabytkowym samochodem marzeń, była i będzie Alfa Romeo GT serii 105/115. Na zlocie obecna w wersji 2000 GTV, jeśli dobrze rozpoznałem. Zgrabne, zwarte autko. Kwintesencja prostoty i włoskiego stylu. No coś pięknego po prostu.

Co chyba jednak dla mnie najważniejsze, na zlocie spotkać można było samochody, których wcześniej nie widziałem na żadnych imprezach w stolicy, czy okolicach. Co więcej niektóre widziałem po raz pierwszy w życiu. Ba! Były tam nawet samochody, których nazw nie znałem! Nie jest to żadne przechwalanie się. Po prostu jeśli odwiedza się większość dużych imprez motoryzacyjnych w danym mieście, auta z czasem zaczynają się najnormalniej w świecie powtarzać. Także jest to jak najbardziej komplement dla imprezy, a dla mnie – miłe zaskoczenie.

Jakby tego było mało znalazło się też stoisko z włoskimi jednośladami. Tu wypowiadać się nie będę, bo na motocyklach się po prostu nie znam. Podsumowując jednak samochody są ciekawe, a impreza ogółem robi naprawdę dobre wrażenie. Dodajcie do tych wszystkich aut typową, włoską muzyczkę, która sączyła się z głośników i jak tylko na chwilę przestawało padać, od razu można było poczuć klimat Italii. Super sprawa!

PS. Więcej moich zdjęć ze zlotu możecie znaleźć w TYM poście na Facebook’u.

Jeden komentarz do “Forza Italia 2017

Leave a Reply

Discover more from 4 kolka i nie tylko

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading