Zapowiedź Le Mans 24h 2017

Legendarny klasyk już za nieco ponad tydzień. Tymczasem za nami dwa pierwsze wyścigi sezonu WEC oraz oficjalny dzień testowy przed Le Mans 24h. Najwyższa pora przyjrzeć się układowi stawki i temu, czego możemy się spodziewać po dobie ścigania w kolejny weekend. Tam pomimo odejścia potężnej siły, jaką było Audi, nie powinniśmy narzekać na brak emocji. Co ciekawe jednak, wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że po raz pierwszy to Toyota będzie głównym pretendentem do zwycięstwa w wyścigu.

Wszystko przez decyzje Porsche oraz przebieg rywalizacji w pierwszych dwóch rundach. Niemiecka marka zadecydowała, że już w pierwszym wyścigu na Silverstone używać będzie pakietu aerodynamicznego z małym dociskiem, który jest nieodpowiedni na ten tor. Toyota używała oczywiście pakietu na duże siły aero. Gwoli przypomnienia – zespoły LMP1 mają możliwość posiadania dwóch pakietów aerodynamicznych, jeden z wysokim dociskiem, drugi z małym. Ten z wysokim używa się m.in. na Silverstone i kilku torach drugiej części sezonu. Pakiet z małym dociskiem używany jest choćby na Spa oraz (co chyba najważniejsze) na Le Mans. Porsche już w pierwszej rundzie sezonu oddało przewagę Toyocie, mówiąc że w Wlk. Brytanii użyje pakietu niskiego docisku, by idealnie go dopracować na francuski klasyk. O dziwo wyszło im to nie najgorzej i niemal wygrali otwarcie. Ostatecznie jednak w samej końcówce wyścigu prowadzenie objęła Toyota kierowana przez Sebastiana Buemiego, a Porsche obeszło się ze smakiem zajmując pozostałe dwa miejsca na podium.

Spa zapowiadało się zatem na rundę z przewagą Porsche, skoro od startu sezonu dopracowują pakiet aero używany już w Belgii. Ku zaskoczeniu obserwatorów ich przewaga wcale nie była widoczna. Mało tego, w wyścigu to Toyota miała przewagę. Prototypy 919 zaczęły odzyskiwać tempo dopiero kiedy temperatura toru spadła. Poza szybkością, w wyścigach długodystansowych potrzeba jeszcze jednak nieco szczęścia. To zdecydowanie nie sprzyjało prototypowi #2 walczącemu z Toyotami. Najpierw kapeć, a potem kontakt i zjazd po nowy nos pogrzebały szanse na zwycięstwo. Tym razem dublet na podium zaliczyła Toyota z wygrywającą po raz drugi w sezonie załogą #8, Porsche uzupełniło najniższy stopień podium.

Toyota zdaje się mieć przewagę

Czego oczekiwać na Le Mans? Trudno powiedzieć. Podczas dnia testowego wszystkie trzy Toyoty uzyskiwały lepsze czasy niż Porsche, co jest zaskakujące i niepokojące. Nie wierzę jednak, że Niemcy nie mają asa w rękawie. To do nich po prostu niepodobne. Może specjalnie mylą przeciwnika? Może ich siłą będzie jazda po zmroku? Na pewno jednak ograniczyli sobie szanse wystawiając w tym roku dwa samochody, podczas gdy Toyota wreszcie zdecydowała się na trzy pojazdy, co chyba także jest oznaką, że jeśli teraz nie wygrają to „obrażą się” na Le Mans. Dlatego jestem pewien, że w czołówce możemy spodziewać się mimo wszystko zaciętej rywalizacji, choć raczej na przestrzeni całego wyścigu, a nie pierwszych okrążeń.

Klasa LMP2 w specyfikacji 2017 przeszła prawdziwą rewolucję i może ona mieć potężny wpływ na to jak wyścig we Francji będzie wyglądać jako całość. Oto te mniejsze prototypy podczas dnia testowego osiągały na Le Mans prędkości ponad 340 km/h! Dla porównania fabryczne Toyoty LMP1 osiągały tam „jedynie” 330 km/h. Pomimo tego całościowe czasy LMP1 są oczywiście lepsze niż niższej klasy, ale może dojść do sytuacji, kiedy to na prostej Mulsanne auta LMP2 będą wyprzedzać kosmiczne drogie i zaawansowane hybrydy P1. Mało tego, dla kierowców klas GT oznacza to, że w lusterkach będą musieli się spodziewać praktycznie 30 aut obu klas prototypów zbliżających się w zawrotnym tempie. Jeszcze przed sezonem toczyła się potężna debata czy nowe LMP2 nie są przypadkiem za szybkie dla słabszych kierowców. Na razie nie wprowadzono zmian pod tym kątem. Z punktu organizacyjnego oznacza to według mnie praktycznie zabicie klasy prywatnych LMP1 i to pomimo że znaki na niebie i ziemi wskazują, że ta klasa za rok może się powiększyć.
W klasie mniejszych prototypów Le Mans zawsze rządzi się swoimi prawami. Zespoły specjalizujące się w dobowym klasyku mogą być tu bardzo szybkie, pomimo słabszej formy przez resztę sezonu. Jego otwarcie wygrał zespół… Jackiego Chana. Tak, tego aktora znanego m.in. z serii „Godziny Szczytu”, choć w sukcesie pomogły problemy techniczne Rebelliona, który w tym sezonie zszedł do niższej kategorii klas prototypów. W ogóle przez pierwsze dwie rundy zdecydowanie królowały zespoły używające podwozia Oreca 07. Bił się z nimi właściwie tylko zespół Signatech Alpine, używający podwozia marki Alpine właśnie. Na Spa z kolei wygrał zespół G-Drive także w Orece, przed Rebellionem i trzecim zespołem Chana, znów obecnym na podium. Dzień testowy przed Le Mans pozwolił za to na uzyskanie najlepszych czasów wspominanemu zespołowi Signatech Alpine. Myślę, że to właśnie wśród nich, Rebelliona i G-Drive możemy upatrywać kandydata do zwycięstwa. Wszystkie wymienione teamy znają Le Mans od podszewki. Tak czy siak rywalizacja w klasie LMP2 zapowiada się na najciekawszą od lat, a tempo nowych pojazdów daje nawet szanse większe niż kiedykolwiek na wykorzystanie problemów LMP1 i pojawienie się na podium.

Signatech Alpine na pewno będzie w czołówce LMP2

Klasa GT Pro zawsze dostarcza wiele emocji dzięki walce na torze, choć ostatnio nieco także przez walkę poza nim, przy okazji Balance of Performance, czyli „wyrównywania” tempa pojazdów, by wszystkim dać szansę. W zeszłym roku nieco kontrowersyjne, właśnie z powodu BoP, zwycięstwo odniósł nowy Ford GT. W tym roku Ford wygrał na otwarcie sezonu na Silverstone przed Ferrari AF Corse i fabryczną 911-stką w nowej, jakby nie patrzeć rewolucyjnej, wersji z centralnie umieszczonym silnikiem. Podczas drugiej rundy w Belgii mogliśmy oglądać walkę, która była chyba ozdobą całego wyścigu. Po zaciętej rywalizacji na czoło wyszło Ferrari AF Corse, przed dwoma Fordami, by po chwili kolejne Ferrari tego zespołu wyprzedziło jednym manewrem oba Fordy. Oba samochody AF Corse dostały wolną rękę do walki między sobą i Panowie nie zamierzali być względem siebie ostrożni czy delikatni. Zakończyło się niejednym kontaktem i rywalizacją o każdy milimetr toru, do której próbowały jeszcze przez jakiś czas dołączyć Fordy. Ostatecznie jednak AF Corse ustrzeliło dublet przed dwoma Fordami i dwoma Porsche.

Dzień testowy przyniósł spore zmiany. Ford w ramach poprawy balansu szybkości dostał takie cięgi, że wszystkie cztery wystawione pojazdy zgodnie zajęły ostatnie miejsca w klasie. Oczywiście podniósł się lament, że co to za wyrównanie osiągów. Ja jednak sędziom się nie dziwię. Po zeszłorocznej akcji, kiedy Ford prawdopodobnie prezentował celowo gorszą formę, by zmylić sędziów i dostać przewagę balansu szybkości, Ci w tym roku stwierdzili, że nie dadzą się nabrać i mogli nawet przesadzić w drugą stronę. Trzeba jednak pamiętać, że zmiany BoP są możliwe praktycznie do ostatniego dnia przed startem wyścigu, wszystko jest więc możliwe. Z pewnością jednak w czołówce (jak zwykle) będzie AFCorse. Czy dołączy Ford? Tego nie wiem. Czy Porsche? Trudno powiedzieć jak ich nowe auto sprawdzi się podczas doby ścigania. Zeszłoroczny wyścig samochodów tej marki zrujnował jeden problem techniczny z przegrzewającym się wydechem. Teraz chyba gorzej już być nie może.

Aston Martin do tej pory nieco zdominował GT Am.

Klasa GT Am jak zwykle jest, była i będzie niemal nieprzewidywalna. Niemniej do ścisłej czołówki i kandydatów do zwycięstwa na pewno zaliczać się będzie fabryczny zespół Astona Martina. Brak w tej klasie AF Corse, które skupiło się na GT Pro, ale Ferrari 488 i tak jest najsilniej reprezentowanym modelem w kategorii za sprawą innych zespołów, specjalizujących się w dobowym klasyku. Najmocniejszymi z nich zdają się być Scuderia Corsa i Clearwater racing. Do czołówki na stałe wpisał się także zespół kolejnego aktora – Patricka Dempsey’a, startujący Porsche 911. To właśnie te trzy zespoły: Clearwater, Dempsey i Aston Martin, rozdały pomiędzy sobą podia pierwszych dwóćh wyścigów sezonu, choć dominacja Astona na Spa była bardziej niż wyraźna.

Tegoroczny wyścig, mimo braku Audi i idealnej pogody w prognozach, zapowiada się bardzo ciekawie. Szczególnie klasa LMP2 ma szansę dość poważnie zmienić obraz rywalizacji, ale na pewno też walka Toyoty i Porsche nie ustanie do samego końca rywalizacji. Mnie (znów) tam niestety nie będzie, dlatego zapraszam do wspólnego śledzenia relacji oficjalnej i na Eurosporcie oraz dzielenia się reakcjami tutaj, a także na profilu facebook’owym.

2 komentarze do “Zapowiedź Le Mans 24h 2017

  • 13 czerwca, 2017 o 7:19 pm
    Bezpośredni odnośnik

    BoP już zmieniony na niekorzyść Corvette zmniejszony o ,2mm restryktor, a jak to jest że mają być 4 nadwozia lmp2 a jest Alpine, które jest identyczne?
    ps. czekałem na ten wpis:)

    Odpowiedz
  • 13 czerwca, 2017 o 8:50 pm
    Bezpośredni odnośnik

    No właśnie, zobaczymy co będzie z BoP Forda bo już są pogłoski, że celowo zaniżali tempo. Bodaj do piątku wieczorem są możliwe zmiany, więc niezłe akcje jeszcze mogą być…

    Alpine to Oreca 07, tylko zespół ma pozwolenie na nazywanie podwozia swoją nazwą. Technicznie to po prostu kolejna Oreca, być może z jakimiś dopracowanymi ustawieniami ze względu na wieloletnią współpracę Alpine i Oreci.

    Ad. PS. Cieszę się 🙂

    Odpowiedz

Leave a Reply

Discover more from 4 kolka i nie tylko

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading