Warszawskie Safari 2016

W zeszłym roku zawitałem po raz pierwszy na rajdy cross-conutry, czyli na Polskie Safari organizowane na jednym z podwarszawskich poligonów wojskowych. Ciut narzekałem na temat przygotowania imprezy pod kątem kibiców, natomiast sama rywalizacja i tak się obroniła, a jej podziwianie dawało dużo frajdy. Zachęcony postanowiłem ów rajd odwiedzić i w tym roku i choć nazwa jest nieco inna, to reszta pozostała już bez większych zmian – co jednocześnie zaliczyć można na plus, jak i na minus.

Po raz kolejny obecny mogłem być jedynie na sobotnim OSie 2. i 3. (de facto tym samym) ulokowanym na terenie wojskowym przy wschodniej granicy Warszawy. W tym samym miejscu wyznaczono także strefę kibica. Tych (kibiców mam na myśli) nie było jednak zbyt wiele, a na pewno mniej niż rok temu. Powód dość prosty – tego samego dnia odbywał się mecz Euro 2016 Polska-Szwajcaria, organizatorzy byli więc skazani u większości kibiców na porażkę z meczem w bitwie o czas fanów, trudno jednak ich za to winić, kalendarz ustalany jest przecież miesiące wcześniej.

Choć strefa kibica znajdująca się na drugim OSie ulokowana była dokładnie w tym samym miejscu, to zmieniono nieco jej kształt. Konkretnie zmieniono trasę odcinka, tak by pojazdy większą ilość czasu pozostały na otwartym terenie, dostępne dla wzroku kibiców. Zamysł był dobry, niestety wyszło nieco gorzej, gdyż wcześniej widoczny odcinek trasy był owszem krótszy, ale bardziej kręty i zawodnicy musieli jechać wolniej, teraz natomiast był dwa zakręty i prosta, a potem auto pojawiało się jeszcze gdzieś w oddali między drzewami. Koniec końców widać było je nieco krócej i w mniej widowiskowych sytuacjach. Oczywiście to wszystko w przypadku trzymania się wyznaczonej strefy kibica, co nie jest koniecznością. Cały czas mówimy o rajdach cross-country odbywających się na sporym terenie, gdzie nie sposób ogrodzić całego odcinka, a i nie o to w nich chodzi. Możliwości podziwiania rywalizacji było więc sporo więcej, szkoda, że o dostępność bardziej atrakcyjnych miejsc nie zadbali organizatorzy, a trzeba było wyszukiwać je samemu, samemu też określając bezpieczne dystanse od trasy.

Strefa kibica znów była dramatycznie marna i nijaka. Ja wiem i rozumiem jak wspominałem, że to cross-country, gdzie trasa jest otwarta itp., ale jak już się tą jedną jedyną strefę kibica ustanawia, to można by było rzeczywiście ją zrobić, a nie ogrodzić kawałek piachu taśmą i postawić dwóch Panów ochroniarzy, którzy średnio kumają co tu się dzieje i dumnie nazwać to Strefą. Będę się upierał, że wystarczy postawić tablicę, albo nawet kartkę przybitą do pala, na której będzie rozpiska czasowa i na przykład zdjęcia czołowych załóg, na które warto zwracać uwagę. Cokolwiek. To cross-country i nie jest się, jako organizator, pod kontrolą całej trasy rajdu, ale to też nie Dakar jadący przez cały kontynent, a impreza na jednym poligonie, z jednym oficjalnym miejscem dla kibiców. Tymczasem podobnie jak rok temu, jak przez chwilę nic się nie działo, to tak nieliczni kibice, jak i zdaje się znajomi zawodników, chodzili i pytali się kogokolwiek w okolicy, czy nie wie co się dzieje, czy coś będzie jeszcze jechać. Wyglądało to marnie, podobnie jak aktywność organizatorów rajdu w mediach społecznościowych i na oficjalnej stronie WWW. Skoro się już z takich mediów korzysta, to wypada to robić na minimalnym poziomie. Jak robi się byle jak to po co – lepiej poświęcić czas na dopracowanie reszty.

Tyle narzekania. Pogoda dopisała bowiem świetnie, nawet za bardzo. Dzień bowiem był upalny i suchy, to z kolei dawało potężne tumany pyłu i kurzu wzbijane przez przejeżdżające pojazdy. Taka kwintesencja dyscypliny ;). Można było go za to spędzić na skraju lasu i cienia, w upale obserwując zawodników zmagających się z trasą, a było na co popatrzeć. Quady, motocykle, samochody, UTV, a nawet zabytkowy Gaz. Fajnie podziwia się te wszystkie maszyny i ich załogi przedzierające się przez teren, strzelające piachem spod kół. Trudno też cokolwiek więcej napisać bo… po prostu nic więcej nie było wiadomo.

Mimo wszystko zachęcam do przejechania się na owy rajd w przyszłym roku. Jest to fajny sposób spędzenia czasu, możliwość pooglądania rywalizacji motoryzacyjnej, w zupełnie odmiennych warunkach i realiach przyrody. Pomimo nawet tego, że wydaje się, iż ktoś usilnie stara się kibiców do obecności tam zniechęcić… Może czas aby organizatorzy się tym zajęli albo zatrudnili kogoś, kto zajmie się przygotowaniem imprezy pod kątem fanów?

PS. Tak, materiał wideo będzie, trzeba niestety na niego jeszcze chwilę poczekać.

Leave a Reply

Discover more from 4 kolka i nie tylko

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading