Zapowiedź Le Mans 24h 2016

Wyścig już tuż tuż. Pierwsze treningi i kwalifikacje za nami. Zatem jest ostatni moment by przyjrzeć się stawce, torowi (bo i tu się pozmieniało) oraz emocjom jakie na nas czekają. Wszelkie znaki na niebie i Ziemi wskazują bowiem, że choć w czołowej kategorii wystartuje jeden konstruktor mniej, to ilość dramatów będzie zdecydowanie większa. Głównie odpowiedzialne są za to nowe konstrukcje bolidów, ale i poziom wyrównania stawki daje nadzieję na ostre pojedynki na torze.

Pierwsze dwa wyścigi sezonu trudno było nazwać przewidywalnymi. Powodem tego były bardzo ryzykowne manewry kierowców, wyrównane osiągi bolidów, a przede wszystkim ich awaryjność. Trudno jednoznacznie stwierdzić co jest przyczyną takiej zawodności obecnych konstrukcji. Zeszłoroczne przecież, w większości, bez problemów przetrzymywały trudy wyścigów długodystansowych, a wyzwaniem była dopiero doba rywalizacji na Le Mans. Tymczasem teraz 24 godziny bezproblemowej jazdy aut klasy LMP1 wydają się kompletną abstrakcją. Nie jestem w tym mniemaniu odosobniony. Porsche, chcąc zapewnić sobie jak największe szanse na zwycięstwo w tegorocznym klasyku, postanowiło powrócić do pakietu akumulatorów z zeszłego sezonu. Tegoroczny bowiem był już dwukrotnie przyczyną poważnych awarii w najnowszej ewolucji 919 Hybrid. Mogę jedynie zgadywać, że wszystkie auta są na tyle wyrównane, iż muszą być wyżyłowane do granic swoich możliwości, by uzyskać choć minimalną przewagę osiągów nad konkurencją. To z kolei powoduje problemy z wytrzymałością sprzętu.

Nieco inaczej można patrzeć na sytuację Toyoty, która ma nową jednostkę napędową. Z drugiej jednak strony Porsche i Audi także mają sporą ilość nowych części. Pierwsze wyniki treningów oraz kwalifikacji wskazują na dominację Porsche, przed (o dziwo) Toyotą i borykającym się z problemami technicznymi Audi. Aż trudno uwierzyć, żeby niemiecka marka, z tyloma sukcesami na koncie w ostatnich latach, nie potrafiła sobie poradzić ze swoją konstrukcją i nie miała asa w rękawie na wyścig. Audi zawsze jest groźne i rywale na pewno zdają sobie z tego sprawę. Czas pokaże jak będzie wyglądać układ sił w wyścigu. Co najmniej kilku obserwatorów troszkę prześmiewczo, troszkę na serio mówi, że nie można zapominać o Rebellionie. Okazać się może, że wygra, bo jako jedyny dojedzie do mety…

Porsche króluje w wynikach już od dnia testowego.

W LMP2 po treningach i pierwszych kwalifikacjach na czele jest jak na razie G-Drive, czyli bez większych zaskoczeń. Za nimi dwa prototypy Alpine. Co ciekawe czołowa trójka kwalifikacji ma dość sporą – bo sekundową – przewagę nad resztą. Ile w tym jednak prawdy, a ile oszczędzania aut przed długą rywalizacją, nie wiemy. Nie sposób nie napisać jednak o przykrej sytuacji jaka spotkała Kubę Giermaziaka, który miał zostać pierwszym Polakiem w Le Mans i startować właśnie w klasie mniejszych prototypów. Kuba już miał podpisany kontrakt z zespołem, już był zapowiedziany jako załoga, ale… w ostatniej chwili wycofał się jeden z kluczowych sponsorów naszego zawodnika. Talent talentem, ale bez pieniędzy w motorsporcie nie zdziała się nic. Miejsce Kuby zajął więc inny zawodnik z odpowiednim budżetem i tak brutalnie historia się zakończyła, jak i marzenia Giermaziaka, a nie wątpię także, że i polskich kibiców.

W klasach GT rywalizacja, jak zwykle z resztą, zapowiada się wyśmienicie. Stawka jest bardzo ciasna, a królują i przodują w niej jak na razie nowe fabryczne Fordy GT, którym próbuje zagrozić (także nowe) Ferrari 488 GTE w barwach AF Corse i Risi Competizione. To jeśli chodzi o klasę GT Pro. W GT Am natomiast najnowsze konstrukcje jeszcze nie są używane. Znów więc w prognozach króluje AF Corse z 458 Italia. Zagrozić im próbują Corvetty fabryczne i Larbre Competition oraz wiekowe Astony V8. Nie można zapominać też o Porsche, które ten rok w GT niejako odpuszcza i w przyszłym sezonie wróci z nową konstrukcją, ale wciąż jest groźne. W końcu w Le Mans jak nigdzie indziej nie liczy się tak bardzo prędkość na jednym okrążeniu, a bezproblemowe i pewne podróżowanie przez całą dobę.

Ford GT może być rewelacją tegorocznego wyścigu

Jeśli chodzi o garaż 56, który zwykł gościć prototypy aut wyścigowych przyszłości, to w Le Mans 2016 nie zobaczymy żadnych innowacji w technologii wyścigowej. Pojawi się tam natomiast auto LMP2 specjalnie przystosowane do użytku dla osób niepełnosprawnych. Za jego kierownicą usiądzie Frederic Sausset, który stracił wszystkie kończyny. Na ile jest to bezpieczne jeśli chodzi o warunki wyścigowe – na pewno kwestia dyskusyjna, Frederic jest bowiem wśród najwolniejszych kierowców swojej kategorii. Niemniej dostał szansę zrealizowania swojego marzenia, warto więc śledzić jak będzie sobie poczynać.

Wspomniane zmiany w torze nie tyczą się może samej nitki asfaltu, ale jego okolic. Przebudowano je w okolicy zakrętów Indianapolis i Arnage, a więc w jednej z kluczowych sekcji toru, wycinając kawałek lasu i robiąc miejsce dla kibiców. Wydaje się to pomijalne, ale przy zaawansowanej aerodynamice i prędkościach na dojeździe do tej sekwencji, może mieć to także wpływ na samą rywalizację.

Ferrari 458 choć nie najnowsze, dalej jest groźne.

Nie tylko stawka zapowiada zaciętą walkę. Prognozy bardzo zdecydowanie, jak nigdy w ciągu ostatnich lat, zapowiadają bardzo ciężkie warunki wyścigowe przez cały weekend. Już teraz kierowcy zmagają się z niemal stojącą wodą podczas sesji kwalifikacyjnych i treningowych.

Co tu dużo mówić, nie potrafię reklamować Le Mans. Uważam, że trzeba to zobaczyć samemu, żeby albo chłonąć rywalizację i pasjonować się walką człowieka z naturą, techniką i samym sobą, albo nie zrozumieć tego zupełnie (tego z kolei ja nie rozumiem). Także po prostu zachęcam do śledzenia, jak zwykle na Eurosporcie z resztą, gdzie transmitowane będą pełne 24h wyścigu.

Leave a Reply

Discover more from 4 kolka i nie tylko

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading