Udany sezon

Zarzuca mi się czasem nadmierny entuzjazm jeśli chodzi o WEC i w konsekwencji także nadmierne krytykowanie F1. Czemu w konsekwencji? Ano dlatego, że porównując te dwie serie nie sposób zauważyć różnych ścieżek podejścia do tych samych problemów, szukania zupełnie innych rozwiązań. Ostatnio tej krytyki słyszę nieco mniej i wcale się nie dziwię, bowiem podczas gdy królową motorsportów coraz więcej osób ocenia źle, miniony rok w WEC przez wielu uważany jest za najbardziej udany od lat, a możliwości rozwoju ciągle się powiększają. Kwestia tylko tego, żeby przekonać się do takiej formy rywalizacji. Wierzcie mi, że warto, choćby po to by oglądać takie sezony jak ten właśnie zakończony.

Nie da się ukryć – najważniejszym punktem kalendarza WEC jest Le Mans 24h. Wszystko to co wcześniej jest jedynie treningiem przed dobową rywalizacją. Dopiero wszystko to co później jest właściwą walką o tytuł mistrza świata endurance. Tak też było i w sezonie 2014, ale nie oznacza to, że „treningi przed Le Mans” w Wlk. Brytanii i Belgii były nudne. O nie. Tam bowiem dokonał się prawdziwy przewrót i od pierwszego startu, po tylu latach, Audi zostało strącone z piedestału. Strącone przez zespół, którzy wszyscy niechętnie typowali do takiej dominacji, czyli Toyotę. Panowie drogą konsekwentnych kroków naprzód z sezonu na sezon solidnie popracowali także przy zmianie regulaminu, dystansując resztę stawki już od startu.

Toyota przed Audi już na Silverstone. Symboliczna zmiana?

Nieźle spisywało się także Porsche. Choć niektórzy mówili o tym, że Porsche wróci nagle po latach i zdobędzie z marszu tytuł, wszyscy przytomni i świadomi dobrze wiedzieli, że to niemożliwe, a i sama marka gasiła nadmierny entuzjazm w materiałach marketingowych. Nie było jednak źle. Porsche było godnym rywalem dla reszty stawki i z podniesionym czołem Panowie mogą patrzeć w przyszłość. W końcu wygrali nawet wyścig. Właśnie! To kolejna rzecz świadcząca o tym, jak niesamowity był to sezon. Każdy z wielkiej trójki producentów odnotował w nim zwycięstwo. Mało tego, każdy rzeczywiście na nie zasłużył.

Najważniejsze trofeum, czyli wygraną w Le Mans, zgarnęło jednak znów Audi, co tylko dało niezłego prztyczka w nos reszcie stawki i przypomniało, że w rywalizacji wytrzymałościowej doświadczenie i przewidywanie odgrywa dominującą rolę, szczególnie we Francji. Toyota walczyła dzielnie, jednak znów ani sprzęt, ani kierowcy nie wytrzymali dobowej rywalizacji, spychając dominującą szybkością na torze Toyotę, dopiero na najniższy stopień podium. W Le Mans najbardziej dostało się „debiutantom”, czyli Porsche, których braki w doświadczeniu i odpowiedniej konstrukcji, czy niezawodności auta objawiły się najwyraźniej. Jednak choćby za samego ducha walki jakim wykazał się podczas wyścigu cały zespół, Panom należą się ogromne brawa.

Walka w klasach GT była zacięta w każdej rundzie.

Reszta sezonu upłynęła tak naprawdę pod znakiem dominacji Toyoty, jednak nie tak kompletnej. Swoje kolejne zwycięstwo wydarło także Audi, a na koniec i Porsche, któremu to zespołowi taki wynik może dodać skrzydeł przed kolejnym rokiem rywalizacji. W sumie nie mniej ciekawie było w innych klasach. Szczególnie w GT Pro mieliśmy rywalizację AF Corse i ich Ferrari 458, z Astonami V8 fabrycznego zespołu i 911-stkami także fabrycznego zespołu Porsche. Rywalizacja trwała praktycznie przez cały sezon i tu także każdy z wymienionych zespołów zapisał na swoim koncie zwycięstwo. Ostatecznie wygrało Ferrari (AF Corse to taki nieoficjalny zespół fabryczny, bardzo mocno wspierany przez Ferrari), przed Porsche i Astonami. Brytyjczycy odbili sobie w GT Am zdobywając dwa pierwsze miejsca w klasyfikacji sezonu. Na koniec zostawiłem P2, która to klasa jest w trakcie wielkich przemian i w porównaniu do tego co widzieliśmy w ostatnich latach nieco podupadła, jednak na pewno się odrodzi. Teraz stare miesza się z nowym w stawce, a zespoły mozolnie gromadzą fundusze na nowe konstrukcje. Tymczasem w minionym sezonie mieliśmy  także zaciętą walkę przez cały rok między KCMG, G-Drive i SMP Racing, zakończoną w takiej kolejności jak wymieniłem, poczynając od najniższego stopnia podium. Tu właśnie widać w trakcie jakich przemian znajduje się kategoria P2. Różne zespoły startowały pojazdami różnych generacji, niektóre miały nowe pojazdy tylko na jeden, bądź kilka wyścigów, jeszcze inne testują nowe auta pojawiając się w mniejszych seriach na innych kontynentach. Dzieje się i kolejny rok może być świetny, więc warto trzymać kciuki.

Nowe w P2, czyli Ligier zespołu G-Drive.

P2 obrazuje nieco błąd jaki popełniono przy zmianie przepisów tej rozkwitającej kategorii, która strasznie się skurczyła po wprowadzeniu nowych aut. Aut, które mają ograniczone koszta zakupu, jednak jest to tylko teoria i np. nowy Ligier okazuje się sporo droższy w eksploatacji, niż można by przypuszczać i sztucznie zaniżony koszt zakupu, by spełnić wymagania regulaminów, nic tu nie zmienia. Jest to jednak bodaj jedyny minus, którego można się dopatrzeć w WEC na przekroju całego 2014 roku. Rywalizacja wciąż się zacieśnia, a do wielkiej trójki w 2015 dołączy kolejny gracz, czyli Nissan. Chciałoby się, żeby w klasach GT można było obserwować taką obfitość aut na jaką stać rynek sportów motorowych pękający w szwach od GT3, jednak na razie nie wygląda na to by tej klasie miało być po drodze z klasami GT w WEC. Chwilami myślę, że jest to jednak słuszny ruch i ograniczenie dostępu do tej serii w pewnym stopniu sprzyja też jej bezpieczeństwu. To z kolei jest dużo trudniej zapewnić, niż gdziekolwiek indziej, ze względu na obecność różnych klas pojazdów na torze. Dość powiedzieć, że wszystkie poważne wypadki najszybszych prototypów na przestrzeni ostatnich lat, spowodowane były właśnie przez pojazdy klasy GT.

W pełni zasłużone zwycięstwo Porsche w Brazylii.

Warto czekać na kolejny sezon, tego jestem pewien. Kolejny bowiem może być sezonem jeszcze większych emocji na długich i jeszcze dłuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuższych dystansach, czego sobie i wam życzę!

Leave a Reply

Discover more from 4 kolka i nie tylko

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading