Dakar 2015: zapowiedź

Dakar 2015 zapowiada się świetnie, także pod kątem widoków!

Legendarny rajd Dakar. Dwa tygodnie morderczej walki z naturą, wytrzymałością człowieka i sprzętu. Choć po przenosinach do Ameryki Południowej wielu narzekało, że stracił nie tylko swoją magię, ale i legendarną trudność, to zeszłoroczna edycja robiła wszystko, by tą opinię imprezie przywrócić i to z całkiem dobrym skutkiem. Dakar 2015 ma dalej podążać w tym kierunku, ale ogromnych emocji można oczekiwać również z innego powodu, bowiem w stawce też się sporo pozmieniało, a to może oznaczać zapowiedź ciekawej rywalizacji.

Jeśli chodzi o trasę przyszłorocznego (jakby nie patrzeć) Dakaru, to będzie ona krążyła blisko odcinków wybranych także w roku obecnym z jednego prostego powodu – świetnie się sprawdziły. Będzie więc naprawdę trudno nie tylko dla ludzi, ale także dla sprzętu. Stal, aluminium, włókna węglowe, kompozyty i co tylko, dostaną w tym roku od organizatorów dodatkowe manto, gdyż przewidziane są słynne odcinki maratońskie, gdzie zawodnicy nie mogą podczas biwaku korzystać z pomocy zespołów. W nadchodzącej edycji także, pierwszy raz od wielu lat, etapy takie przewidziano dla ciężarówek. Nie będzie lekko.

Naprawdę dużo zadziało się także w stawce. Przede wszystkim w stawce samochodów, zacznijmy jednak powoli, od motocykli. Tutaj na KTMie stary wyjadacz i wielokrotny zwycięzca Dakaru, Marc Coma, będzie w osamotnieniu uciekał przed bandą „młodych gniewnych” – świetnych i szybkich motocyklistów, takich jak Olivier Pain na Yamasze, Joan Barreda Bort na Hondzie, Jord Villadoms i Sam Sunderland na KTMach i wreszcie nasz Kuba Przygoński, także na motocyklu austriackiej marki. Miło wspomnieć również o debiucie Jakuba Piątka, czyli 23-letniego absolwenta akademii młodych talentów Orlenu, który dostał swoją szansę. Z resztą naszych reprezentantów w tej klasie jest jeszcze co najmniej kilku.

Olivier Pain już nieraz pokazywał jaki jest szybki.

Coma, jak wspominałem, będzie osamotniony, bo po raz pierwszy od wielu lat zabraknie w stawce motocyklistów jego wielkiego rywala, z którym pojedynki emocjonowały przez ostatnie edycje Dakaru wszystkich kibiców na świecie, czyli Cyrila Despresa. Ten bowiem zrezygnował z motocykli na rzecz czterech kółek. Hiszpan wcale nie będzie miał jednak ułatwionego zadania, gdyż wymienione przeze mnie „młode wilki” od lat podgryzały czołową dwójkę, wydzierając jej raz po raz etapowe zwycięstwa. W kluczowych momentach brakowało jednak nieco doświadczenia, a także niezawodności sprzętu marek nie królujących w Dakarze tak jak KTM. Przyszły rok może być więc pod względem rywalizacji jednośladów przełomowy, a nawet możliwe, że ostatecznie zakończy epokę wielkiej dwójki Coma – Despres.

Ignacio Casale podczas Dakaru 2014.

W quadach od kilku lat walka jest tak wyrównana, że niemożliwe jest wskazanie wyraźnego faworyta. W gronie kandydatów do zwycięstwa z pewnością jest nasz Rafał Sonik, osamotniony niestety w tym roku jeśli chodzi o polskich reprezentantów w tej kategorii, Chilijczyk Ignacio Casale, czy Sergio Lafuente. Zabraknie dwukrotnego zwycięzcy Dakaru, czyli Marcosa Patronelliego, który postanowił (jak sam powiedział) zrobić sobie przerwę. Rywalizacja w klasie małych czterokołowców jest tak zacięta, że w minionych latach mieliśmy do czynienia albo z manewrami kierowców, którzy nad wyraz lekkomyślnie ryzykowali swoim zdrowiem i życiem, by tylko zyskać ułamki sekund, albo z próbami wyciśnięcia 110% możliwości sprzętu, który, wysilony do granic swojej wytrzymałości, odmawiał współpracy w najbardziej nieodpowiednich momentach. Właśnie coś takiego przeżył w 2014 roku Patronelli, kiedy po awarii silnika w wysokich górach, w ostatniej chwili zeskoczył ze swojego quada, a ten sekundy potem runął w ponad półkilometrową przepaść. Emocji więc na pewno nie zabraknie, szczególnie że Rafał Sonik po raz kolejny wygrał w tym sezonie Puchar Świata Cross Country w kategorii quadów!

Tatra Jamal polskiej załogi

Czołgi dakaru, czyli ciężarówki, będą miały najtrudniejszy rajd od lat, przez wspomniany już etap maratoński. Tutaj znów kawalkada Kamazów bronić się będzie przed atakami Gerarda de Rooya w Iveco (i Darkiem Rodewaldem w załodze), Alesem Lopraisem w Manie, Martinem Kolomy w goniącej czołowe marki Tatrze, a także polską załogą w pojeździe tej marki czyli składem Szustkowki / Kazberuk / Skrobanek (Czech), którym, mam nadzieję, wreszcie dopisze ciut szczęścia i odpowiedni sprzęt pozwoli po raz pierwszy na walkę polskiej załogi z czołówką kategorii ciężarówek.

Peugeot nie żartuje z walką o zwycięstwo.

Wreszcie główny punkt programu, czyli samochody. Tutaj dopiero możemy mieć prawdziwy przewrót. Oto bowiem nieco zubożona stara gwardia, czyli zespół Mini, walczyć będzie z zupełnie nową konstrukcją fabrycznego buggy Peugeota, za którego kierownicą zasiądzie nie tylko król Dakaru Stephane Peterhansel, ale także Cyril Despres, który rajd ten zna jak własną kieszeń, choć zza kierownicy motocykla, oraz wreszcie Carlos Sainz, który ze swoim nieobliczalnym talentem i charakterem może zostawić resztę stawki daleko w tyle. Nie można zapominać też o Ginielu de Villiers w Toyocie, Robbym Gordonie w Hummerze. Nie można zapominać także o najliczniejszej, w tej właśnie kategorii, reprezentacji polski. Reprezentacji, która rok temu udowodniła, że ilość wcale nie wpływa negatywnie na jakość. Reprezentacji, która naprawdę ma szansę mocno dobrać się do czołówki, bo i Hołowczyc w swoim Mini ma ku temu wszelkie predyspozycje, i Adam Małysz świetnie się zaprezentował rok temu, a miejmy nadzieję, że zupełnie nowe auto może w tym jedynie pomóc. Także skład Czachor / Dąbrowski pozytywnie zaskoczył w ostatniej edycji i taki debiut może świadczyć o wielkich możliwościach załogi. Dalej walczyć będą też choćby Piotr Beaupre / Jacek Lisicki w BMW. Nie pojedzie w tym roku niestety nasz młody talent, czyli Martin Kaczmarski, który walczy z ciężkim urazem kręgosłupa.
Naprawdę trudno więc wskazać faworytów i stwierdzić czy Mini z Nanim Romą albo może Nasserem Al-Attiyah będą w stanie bronić swojej dominacji na Dakarze. Walczyć będą musieli z nadciągającym nowym, z Peugeotem i szturmem innych buggy, ku którym lekko skłaniają się przepisy techniczne mające wyrównać szanse aut 4×4 i RWD na trasach rajdu.

Testy elektrycznego buggy.

To nie koniec ciekawych informacji jeśli chodzi o samochody. Oto bowiem w przyszłym roku podjęta zostanie próba przejechania tego rajdu wyłącznie na… energii elektrycznej. Team Acciona wystawi buggy napędzany jedynie taką energią. Specjalnie na potrzeby tego startu rozluźniono nieco przepisy Dakaru dla kategorii prototypowej, pozwalając na wymianę pakietów akumulatorów na trasie rajdu w punktach kontrolnych na odcinkach. Mało tego, w tej procedurze będą mogli pomagać przeszkoleni mechanicy. Pomysł ciekawy, ale ja uważam (jak zwykle), że jest to wpychanie niepasującego do otoczenia rozwiązania na siłę, byleby się zaznaczyć w stawce. Tym niemniej pomysł ciekawy.

Równie ciekawy jak, mam nadzieję, będzie nadchodzący rajd. Trzeba trzymać kciuki, by był również udany dla naszej reprezentacji, nie mniej niż miniony. Tak ostra rywalizacja powinna też zapobiec niesmacznym zagrywkom z ustawianiem zwycięstwa przez zespoły, jakie miały miejsce pod koniec edycji 2014 i nieco zatarły genialne wrażenia po świetnie przygotowanej imprezie.

Leave a Reply

Discover more from 4 kolka i nie tylko

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading