Plackami świat żyje

Ligier LMP2 podczas testów.

Placki, jak często nazywane są prototypy, wydają się przeżywać okres świetności, który dopiero się rozpoczyna. Jakkolwiek wiem, że są osoby, które się ze mną nie zgadzają, trudno zaprzeczyć faktom mówiącym, że kolejni producenci chcą dołączyć do stawki prototypów ze swoimi konstrukcjami. Tym razem ogłosił to kolejny wielki gracz, czyli Nissan. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że rozwojowi tej kategorii sportu motorowego sprzyja utworzenie WEC oraz ostatnio dodanie pojazdów P2 do amerykańskiej serii USSC. Najwyraźniej plany organizatorów się udały, gdyż co rusz dopływają do nas pozytywne wieści od kolejnych zespołów i konstruktorów chcących dołączyć do rywalizacji. Czas więc nieco pogrzebać w „inżynierskich” zapowiedziach na nadchodzące sezony, a wierzcie mi, że naprawdę jest w czym przebierać.

Zacznijmy może od prostego przeglądu kilku zapowiedzianych konstrukcji, żeby pokazać z czym mamy do czynienia. Otóż swoje pojazdy dostosowane do najnowszych regulacji zapowiedzieli min.:

– OnRoak / Ligier. Fani sportów motorowych – dobrze widzicie nazwę. Ligier, nazwa kojarząca się z jednym z klasycznych zespołów F1, wraca do motorsportu za sprawą OnRoak Automotive. Na razie nie wiemy nic ponad to, że w pierwszej kolejności budowany jest pojazd klasy LMP2, który początkowo miał zadebiutować dopiero w przyszłym roku, ale obecnie mówi się o startach już od połowy obecnego sezonu, co z tego wyniknie zobaczymy. Poza LMP2 planowane są także auta LMP3 i LMP1 dostępne również dla prywatnych zespołów.

Wizualizacja pojazdu P2 Adess AG.

– ADESS AG. Firma założona przez byłego inżyniera F1 Stephane Chosse. Ma ona na swoim koncie kilka dokonań  np. udział przy pracach nad bolidem F1 zespołu HRT, czy projekt Lotusa T128 LMP2. Jeśli ktoś się nie zorientował – trudno ww. konstrukcje nazwać udanymi, co raczej nie świadczy na korzyść firmy. Niemniej zebrała one doświadczenia i jest szansa, że nauczy się na swoich błędach. Już teraz proponuje niektórym zespołom kupno swojego zaprojektowanego podwozia LMP2, a zapowiada także projekt auta LMP1. Pożyjemy, zobaczymy.

– Perrin myTeam. Tutaj o samochodzie, który ma być klasy LMP1, nie wiemy na razie nic oprócz tego, że powstaje, lecz sama idea projektu jest tak oryginalna i nietypowa, że trzeba o nich wspomnieć. Otóż Perrin myTeam, to zespół… open source. Jak wiadomo idea ta przewiduje dzielenie się danymi ze wszystkimi i tak dokładnie ma być w tym przypadku. Projekt i dane dostępne publicznie do pobrania na stronie. Całość finansowana ma być standardowo przez sponsorów i środki własne, ale bardzo chcę zobaczyć funkcjonowanie tego w rzeczywistości. Nie chce mi się wierzyć by udostępniane było wszystko, jednak gdyby było to choćby 20% danych, strona firmy byłaby rajem dla konstruktorów i maniaków mechaniki oraz wyścigów, czy nawet osób marzących o własnym projekcie. Co z tego wyjdzie? Gotowego prototypu możemy oczekiwać już podobno w 2015 roku, a skoro to open source to i sami możecie mieć na niego wpływ przesyłając swoje, oczywiście wartościowe, opinie. Szaleństwo, czy wizjonerstwo?

Perrinn myLMP1. Open source w wyścigach, czy to możliwe?

– Wolf. Gotowa i ścigająca się konstrukcja tej firmy została już wpisana na listę projektów zakwalifikowanych do klasy przejściowej między LMPC, a LMP3 oficjalnie startującej w 2015 roku. Bardzo prawdopodobne jest więc, że pojazd zostanie nieco zmodyfikowany, także by móc ścigać się już w kategorii docelowej od przyszłego roku, co czyniło by go z marszu najlepiej sprawdzoną konstrukcją na rynku. Planowany jest także pojazd klasy LMP2, ale tu informacji na razie brak.

Wolf GB08S.

– Tiga LM2014. Prototyp klasy LMP2 będący tak naprawdę ewolucją pojazdu WFR-01 rozwijanego przez warsztat Embassy. Kompletnie przeprojektowano całą aerodynamikę by dopasować ją do nowych standardów, podobnie sprawa ma się z mechaniką. Tak naprawdę głównym punktem wspólnym pojazdu i jego poprzednika będą jedynie elementy nośne podwozia. Oprócz wstępnych renderów nadwozia nie wiadomo nic ponad to oraz że pojazd zasilany będzie silnikiem JUDD.

– Oreca. Tej firmy przedstawiać chyba nie trzeba. Autorzy jednego z najszerzej obecnych i najbardziej udanych prototypów obecnej klasy LMP2, zapowiedzieli już swoją kolejną konstrukcję spełniającą wymagania nowych regulaminów. Nazwana po prostu 05 ma być zamkniętym prototypem, dzielącym jedynie główną ramę nośną (zwaną wanną) z pojazdem Rebellion, o którym poniżej i dostosowanym w pełni do nowych regulaminów. Co ciekawe do czasu wprowadzenia nowego prototypu Oreca oferuje klientom już dysponującym jego poprzednikiem 03, pakiet modyfikacyjny dostosowujący do nowych zasad, a także po prostu bolid 03 w wersji R dostosowany przy użyciu tego pakietu. Na pewno po konstrukcjach tej firmy powinniśmy spodziewać się naprawdę wiele, w przeciwieństwie do niektórych projektów zaprezentowanych powyżej, mogących okazać się jedynie ciekawostkami.

– Rebellion / Oreca LMP1. Konstrukcja Oreci projektowana we współpracy z zespołem Rebbelion, niejako na jego zamówienie. Prototyp nazwany R-One ma zastąpić wysłużone Lole najlepszego zespołu prywatnego. Tutaj mamy już nieco więcej informacji. Sercem pojazdu ma być silnik Toyoty, z którą Rebellion współpracuje. Ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła, ale najprawdopodobniej będzie to benzynowa jednostka V8 o pojemności 3.4l, którą Toyota przystosowuje do wymogów nowych regulaminów. Pewne jest także, że konstrukcja nie będzie korzystać z żadnego systemu hybrydowego, czy innego odzyskiwania energii. Regulaminy przewidują również i taki konstrukcje, pozwalając im zabierać większy ładunek paliwa. Co ciekawe dla Oreci nie jest to pierwszy prototyp LMP1, o czym nie wszyscy wiedzą. Firma już w 2011 roku miała gotowy projekt konstrukcji korzystającej z silnika Peugeota, jednak ta nigdy nie powstała z powodu braku funduszy.

Rebellion R-One

– Czas na głównych graczy. Na początek Audi, które zaprezentowało już swój pojazd, na pierwszy rzut oka będący bardzo podobny do poprzedniego R18, a więc także z nazwy, ale jak twierdzą konstruktorzy , to coś zupełnie nowego. R18 2014 napędza, jak poprzednio silnik Audi V6 TDI, będący jednak zupełnie nową konstrukcją, a nie ewolucją poprzedniego. Jeśli chodzi o odzyskiwanie energii tu Audi wykonało kolejny krok do przodu. Pojazd odzyskuje energię nie tylko z hamowania, ale także z gazów wylotowych silnika, konkretnie z turbosprężarki. Do ujawnionych nowości należą min. reflektory… laserowe. Jeszcze bardziej wydajne od LEDowych. Tutaj promień niebieskiego lasera, pada na żółty kryształ będący soczewką. Nie ma wątpliwości co do tego, że zaprezentowane zdjęcia pokazują model z atrapami, czy ukrytymi prawdziwymi komponentami, które będą używane. Widać to chociażby po otworach nad przednimi kołami, które są obowiązkowe, a które w minionych latach u Audi przyjmowały bardzo skomplikowane kształty, podczas gdy tutaj są… idealnie prostokątne. Jedno jest pewne – R18 będzie głównym kandydatem do zwycięstwa w nadchodzącym sezonie.

– Toyota. Czekamy na sezon, w którym Toyota wreszcie dogoni Audi, nie będąc jedynie okazyjnym zagrożeniem dla niemieckiej marki. O nowym pojeździe Japończyków wiemy, że będzie używał ewolucji poprzednio stosowanego benzyniaka V8. W przeciwieństwie do Audi, Toyota będzie używała jedynie odzyskiwania energii z hamowania, ale silniki elektryczne będą napędzały nie przednią oś, ale obie, co może dać bardzo ciekawą charakterystykę pojazdu, szczególnie w porównaniu do konkurencji.

– Porsche. Marka niby bardzo promuje swój powrót do legendarnego Le Mans 24h, jednocześnie jednak stara się nie ujawniać za wiele. Do tej pory nie wiadomo na 100% jaką jednostką zasilane będzie 919 Hybrid, jednak najprawdopodobniej będzie to czterocylindrowy, doładowany silnik w układzie V. Prawdopodobnie w użyciu będzie również system odzyskiwania energii z gazów wylotowych, podobnie jak u Audi, ponadto energia składowana będzie w pakiecie akumulatorów. W dziesiątkach zaprezentowanych zdjęć i filmów aerodynamika pojazdu wygląda na niezwykle prostą, stąd również przypuszczać można, że jest ona daleka od finalnej, jaka będzie używana. Co do osiągów pojazdu po tylu latach przerwy marki w startach, można powiedzieć tylko tyle, że… zobaczymy.

Audi R18 na sezon 2014.

– Nissan. W 2014 roku mają pojawić się na Le Mans z eksperymentalnym, elektrycznym ZEODem RC, ale już zapowiedzieli powrót do LMP1 w ciągu najbliższych dwóch lat. Brak żadnych precyzyjnych informacji o projekcie, ale Nissan poinformował, że będzie on konstruowany przy użyciu doświadczeń i ludzi z projektu ZEOD. Filozofia i zamysł konstrukcji ma być zupełnie inny niż w przypadku topowych obecnie prototypów Audi, czy Toyoty. Zobaczymy, czy uda się zrealizować te ambitne plany i jednocześnie liczyć się w stawce.

Jak widać rynek, ilość konstrukcji i mnogość konfiguracji jakie dopuszczają regulaminy zapowiadają naprawdę ciekawą, zróżnicowaną stawkę, z mnóstwem różnych konstruktorów, a wszystkich dostawców podwozi, silników i komponentów nie ma szans wymienić w jednym tekście. Pojawiają się nawet przesłanki o Ferrari planującym powrót do wyścigów długodystansowych. To jednak nie koniec ekspansji prototypów.

Od tego roku utworzono w Stanach Zjednoczonych serię United SportsCar Championship, a w chwili kiedy to piszę właśnie trwa pierwszy wyścig sezonu, czyli Rolex 24h at Daytona. Tutaj topową klasą została klasa prototypów łącząca klasę P2 znaną z WEC i ALMS oraz Daytona Prototypes znaną z Grand-Am, a także pojazdy DeltaWing. Poważnym wyzwaniem było zbalansowanie pojazdów by ich szanse były równe, skoro miały się ścigać w jednej klasie. Jak trudnym wyzwaniem to było wiemy, choćby po wypadkach, które miały miejsce podczas testów, kiedy to opony nie dawały sobie rady z obciążeniami jakie musiały znosić po zwiększeniu siły docisku. Co ciekawe jako punkt odniesienia dla całej klasy przyjęto bolidy typu P2, które okazały się najszybsze. Wszystko to jest wstępem dla klasy P2 do tego by stała się pierwszą globalną klasą prototypów w roku 2017, co byłoby wielkim osiągnięciem i początkiem kolejnego skoku w rozwoju klas prototypów.

Żeby nie było jednak tak pięknie klasa P2, ma swoje, na razie ciche, problemy. Otóż prototypy P2 są regulaminowo ograniczone w cenie sprzedaży. To zaś oznacza, że producenci muszą nie tylko starać się zrobić jak najlepszy pojazd, ale również na tyle tani w produkcji by na nim zarobić. Wyzwanie okazało się na tyle poważne, że jeśli chodzi o sprzedaż samych podwozi to, jak do tej pory, na plus udało się wyjść jedynie firmie Oreca. Problem jest naprawdę poważny bo trudno oczekiwać zróżnicowanej stawki i ciekawej walki, jeśli nikomu nie będzie się opłacało budować tych pojazdów. Pamiętać przy tym trzeba o nowych regulaminach, które wymagają ogromnych prac rozwojowych i co za tym idzie kolejnych nakładów.

Mówi się, że sukces może zniszczyć. Klasy prototypów na pewno wkraczają właśnie w okres szans na ogromny sukces i rozwój, więc jeśli tylko uda się zarazić problemom kosztów dla producentów, możemy zobaczyć czasy, w których prototypy będą równie często widywane na torach wyścigowych, co auta GT.

Leave a Reply

Discover more from 4 kolka i nie tylko

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading