Echa Le Mans

Viper rozpoczyna serię powrotów marek do Le Mans.

Od jubileuszowej edycji klasyka na Circuit de la Sarthe minęło już dobre kilka tygodni. Jednak skoro pojedyncze manewry w wyścigach sprinterskich można analizować tygodniami, to co dopiero powiedzieć o dobowej rywalizacji w kilku klasach w bodaj najsłynniejszym wyścigu świata? Można powiedzieć bardzo dużo, dlatego też zapraszam na garść przemyśleń, uwag i spostrzeżeń po tegorocznym wyścigu Le Mans 24h, a także tych odnośnie przyszłości rywalizacji w kolejnych edycjach.

Pozwolę sobie zacząć ten rozdział moich wypocin od przemyśleń nieco mniej wyścigowych, a bardziej techniczno – organizacyjnych. Na pierwszy ogień idą względy bezpieczeństwa, a konkretnie bariery odnośnie, których toczą się ostatnio niemałe dyskusje. Tak uważam, że bariery Armco nie są idealne, tak uważam, że można wymyślić coś lepszego (zawsze można), nie, nie uważam by Armco dało się zastąpić przez bariery Safer, które świetnie sprawdzają się na owalach i w miejscach, gdzie siła uderzenia nie jest skierowana prostopadle do bariery. Krótka informacja encyklopedyczna dla niewtajemniczonych: Armco do typowe bariery stosowane na torach wyścigowych w Europie, wykonane z profili z miękkiej stali, Safer to bariery stosowane w USA, głównie na owalach, wykonane ze ściany betonowej, przed którą stoi ściana z metalowych profili, a obie rozdzielone są elementami z pianki pochłaniającymi energię. Bariera ta ma także swoje ograniczenia ze względu na kąty jej łamania, co sprawia że na wielu torach, czy zakrętach po prostu by stanąć nie mogła bez kompletnej przebudowy toru. Tym niemniej specem w tej dziedzinie nie jestem i na pewno możliwy jest jakiś kompromis lub inny pomysł dla poprawy bezpieczeństwa.

Czas na rewolucję, czy choćby ewolucję, w temacie barier?

Choć prawda jest taka, że chciałem mówić o innym problemie. Problem jest prozaiczny, mogło by się wydawać, ale jeśli powiem, że ponad 4 godziny tegorocznego Le Mans zostały „rozegrane” za Safety Carem (to niemal 20% wyścigu i doby!) ze względu na przeciągające się naprawy barier, to problem zaczyna być poważny. Konieczne jest opracowanie doraźnego rozwiązania w postaci innego sposobu, czy też lepszej organizacji, naprawy barier. Rozwiązaniem do którego powinno się dążyć powinno być jednak opracowanie albo innych barier rzeczywiście, albo innego sposobu ich budowy, czy montażu, tak aby ich rekonstrukcja nie stanowiła poważnych problemów. Z drugiej strony jednak, wybaczcie narodowe niesnaski, znając Francuzów równie dobrze może się okazać, że wystarczyłoby choćby poprawne przygotowanie i wyszkolenie ludzi do tej pracy…
Kolejnym problemem może się okazać uporządkowanie, czy też większa uwaga co do wydarzeń na pitlane. Nie mówię tu nawet o względach bezpieczeństwa poszczególnych osób, mając w pamięci wydarzenia z tegorocznego GP Niemiec Formuły 1, ale zachowań zespołów i ich działań, gdyż mam wrażenie, że w tej materii na Le Mans panuje zbyt duże rozluźnienie. Oczywiście wyścig trwa dobę i każdy może popełniać błędy przy takim zmęczeniu, ale już na przykład to, co wyczyniali mechanicy zespołu AF Corse w tym roku i do jak niebezpiecznych sytuacji doprowadzili, swoimi skrajnie nieprofesjonalnymi zachowaniami, wykracza moim zdaniem poza wszelkie granice. Nie mogę aż wyjść z podziwu, że w czasie wyścigu nie wyciągnięto żadnych konsekwencji za wypuszczanie samochodów wprost w bok rywali zjeżdżających do garażu, a to tylko jeden z przykładów. Naprawdę w wyścigu takim jak Le Mans standard działań zespołów w pitlane, powinien być wyższy.

Pozostaje także kwestia ilości debiutantów, która w tym roku była wyjątkowo duża i sięgała, o ile się nie mylę, mniej więcej 35-40% stawki. Jak na tak wymagający wyścig, myślę, że jest to bardzo dużo. Choć z jednej strony, oprócz tego jednego tragicznego, nie mieliśmy w tym roku praktycznie poważnych wypadków, to mieliśmy sporo mniejszych, a te poważne w bardzo dużych ilościach zdarzały się w latach minionych. Nie chcę zamknięcia Le Mans na świeżą krew, ale trzeba pamiętać jak wielkim wyzwaniem jest ta impreza, a przecież wszyscy chcemy tego by sportowcy, których rywalizacją się tak pasjonujemy, byli po prostu bezpieczni.

Mechanicy AF Corse w tym roku się nie popisali.

Przejdźmy teraz do tematów związanych bezpośrednio z wyścigiem, ale niestety też niezbyt wesołych. Otóż team G-Drive startujący w klasie LMP2 i który zakończył tegoroczny wyścig na najniższym stopniu podium, został z niego wykluczony po oblaniu przez pojazd obowiązkowej kontroli technicznej po wyścigu. Okazało się bowiem, że zbiornik paliwa Oreci – Nissana ma większą pojemność, niż ta dozwolona regulaminem dla klasy LMP2. G-Drive zapowiedział odwołanie, lecz wątpię by coś zmieniło. Tym samym na ostatnie miejsce podium wskoczył zespół składający się… z osób, które wkroczyły do świata wyścigów dzięki grom komputerowym. Można? Można!
Warto wspomnieć również o serii powrotów, jaką już mamy zapowiedzianą, a jaką, na dobre w sumie, rozpoczął w tegorocznej edycji Viper. Jakkolwiek wyniki i osiągi nie były powalające, delikatnie mówiąc, to spokojnie można dać Panom czas i podejść do tegorocznego startu z dystansem, wiedząc, że był to tak naprawdę test przygotowanego, na ostatnią chwilę, auta. Tym niemniej od kiedy seria uzyskała status mistrzostw świata, widać, że jest w rozkwicie i tak już za rok może nas czekać najbardziej emocjonująca walka o wygraną od lat.

Właśnie! Na koniec zostawiłem sobie wreszcie jakąś w 100% miłą informację, czyli drobną analizę wyścigu zespołu fabrycznego Porsche. Nie wiem czy śledziliście przebieg rywalizacji w wykonaniu tych Panów, ale powiem jedno – rozegrali to wszystko PERFEKCYJNIE. Nie mam na myśli jedynie działań zespołu, przygotowania pojazdu, ale także świetną jazdę kierowców, bezpieczną bez przesadzania z naciskaniem i jednocześnie na tyle szybką by być poważnym zagrożeniem dla rywali, a nawet wygrać. Oczywiście mieli przy tym nieco szczęścia bo każdemu się ono przyda, jednak ze swojej strony zrobili to co do nich należało na maksimum, czego można było oczekiwać. Nie dostrzegłem w całym wyścigu w wykonaniu zespołu fabrycznego Porsche ani jednej wpadki, ani jednego zagrożenia, niezdecydowania, problemu. Nic, kompletnie nic.
Powiecie, że pewnie mieli łatwiej. Bzdura. Pominę już to co wie każdy, czyli że 911 jest samochodem przeczącym prawom fizyki z wielkim wahadłem za tylną osią. Nie wiem natomiast czy zauważyliście, jak nazywa się nowy pojazd Porsche do klasy GTE. Zauważyliście? Wątpię, więc wam przybliżę. Otóż nazywa on się… po prostu 911, a nie jak poprzednie modele, 911 GT3. Dlaczego? Ano dlatego, że 911 GT3 (mówimy o odmianie cywilnego auta tak nazwanej, nie o Porsche dla klasy FIA GT3) pojawi się dopiero w tym orku kalendarzowym, obecnie w sprzedaży jest tylko normalna 911stka. Oznacza to, że dla uzyskania homologacji ich pojazdu do wyścigów inżynierowie musieli tym razem bazować na podstawowym, cywilnym modelu, a nie na usportowionym GT3, co tylko utrudniło im pracę i uzyskanie maksymalnych osiągów. Mało tego Porsche, przez zainwestowanie maksymalnych środków w program LMP1, zrezygnowało z opracowania, o wiele bardziej wydajnego, silnika z bezpośrednim wtryskiem, a takie też jednostki posiadają wszyscy rywale. Mimo tego Porsche nie traciło, mało tego, mimo tego Porsche wcale nie paliło znacznie więcej od rywali z bezpośrednim wtryskiem, które to silniki powinny być bardziej wydajne.

Czyżby wreszcie nadciągało prawdziwe zagrożenie dla Audi?

Wszystko to składa się na obraz zespołu, który jeśli dostanie w swe ręce prawdziwą broń, może nie być konkurentem dla Audi, może być zespołem, który Audi będzie musiało gonić. Śmiejcie się, ale wydaje mi się, że za rok mamy szansę zobaczyć zespół, od którego nowi mistrzowie będą się musieli uczyć. W końcu wracają przecież Ci prawdziwi, starzy mistrzowie Le Mans.

2 komentarze do “Echa Le Mans

  • 14 lipca, 2013 o 8:30 am
    Bezpośredni odnośnik

    Wypadków jest tak wiele w wyścigach torowych, dlatego że startują w nich niedoświadczeni zawodnicy. Owszem, bariery powinny być takie, aby amortyzowały wszelkie uderzenia. Jednakże to kierowcy powinni być na tyle skupieni i doświadczeni, i powinni tak się znać na swoim fachu, by nigdy nie musieli z barier "korzystać".

    Wystarczy spojrzeć na rajdy samochodowe. W nich wszyscy startujący wiedzą, jakie jest ryzyko i wiedzą, że w przypadku małego błędu owiną się wokół drzewa. Dlatego w rajdach nie jeżdżą kierowcy, którzy są niepewni swoich umiejętności, a co za tym idzie wypadków, mimo że rajdy są bardzo niebezpieczne, nie ma tak dużo.

    Gdyby w wyścigach torowych startowali "pewni swoich umiejętności zawodnicy", to wypadków, takich jak ten w Le Mans, byłoby naprawdę bardzo, bardzo mało. Ale jak zabronić jazdy po torze osobie niedoświadczonej?

    Odpowiedz
  • 14 lipca, 2013 o 9:38 am
    Bezpośredni odnośnik

    Mateusz nie zgodzę się z tobą 😉 . Imputujesz, że w wyścigu takim jak Le Mans jeżdżą niedoświadczeni zawodnicy, w przeciwieństwie do np. rajdów. Nie wiem jak to wygląda w rajdach, ale w wyścigach musisz zdobyć konkretne licencje w drabince i na każdą z nich musisz wyjeździć minimalną zadaną ilość lat na danym poziomie rywalizacji (krajowa, międzynarodowa itp.).

    Nie możesz porównywać jazdy samochodem wiszącym kilka, kilkanaście centymetrów nad ziemią i jadącym maksymalnie, w warunkach ekstremalnie sprzyjających, chwilowo może 170 km/h, nie więcej, z jazdą samochodem wiszącym maksymalnie trzy centymetry nad ziemią i jadącym 300 km/h na godzinę. Nie możesz porównywać rajdu, gdzie prędkości są sporo mniejsze, a jazda polega na czym innym, bo nie ma rywali z którymi możesz mieć kontakt, nie ma barier w związku z czym (nie zawsze metr za trasą są drzewa jak mówisz…) wypadnięcie z trasy nie jest wcale często równoznaczne z wypadkiem, a jedynie stratą czasową. Już pomijam, że nie jedziesz 4-godzinnej zmiany w nocy jak w Le Mans…

    Także nie wiem skąd wyciągasz wnioski, że kierowcy są mniej doświadczeni, a wypadków jest dużo, ja porównywałem jedynie tegoroczną edycję Le Mans do poprzedniej. W sumie zawsze uważałem, że to do rajdów łatwiej wejść, niż do wyścigów właśnie, stąd zawsze uważałem, że większy odsetek owych niedoświadczonych jest w rajdach właśnie, ale generalnie nie uważam by była jakaś różnica w średnim poziomie umiejętności między kategoriami, jeśli tak to można rozpatrywać.

    Odpowiedz

Leave a Reply

Discover more from 4 kolka i nie tylko

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading