Przed Le Mans 24h 2013
![]() |
Wielki jubileusz, wielkiego wyścigu. |
Tegoroczna edycja dobowego klasyka na torze la Sarthe ma być wyjątkowa pod wieloma względami. Po pierwsze będzie to jubileuszowa, edycja tej imprezy, obchodzącej swoje dziewięćdziesięciolecie. Z tej okazji zaplanowane jest jeszcze więcej i jeszcze większych, ciekawszych wydarzeń towarzyszących, głównie oczywiście odwołujących się do historii, a jest się czym chwalić. Oprawa tego wyścigu, cała otoczka, zawsze jest niesamowita, a na myśl o tym co się będzie dziać w Le Mans w tym roku, aż serce rozdziera, że mnie tam nie będzie. To jednak zdecydowanie nie jedyny powód, dlaczego tegoroczną edycją jednej z najważniejszych imprez w kalendarzu motorsportów, warto się mocniej zainteresować.
Głównym powodem jest oczywiście sama rywalizacja, pojazdy i emocje. Nie powinno w tym roku ich brakować, choć można nieco obawiać się o wyrównaną walkę na samym szczycie. Nie bez powodu z resztą, tak jak i nie bez powodu spokojnie można oczekiwać, że Toyota zaskoczy na Le Mans tak jak i zrobiła to rok temu. Początek tego sezonu WEC w wykonaniu Toyoty nie nastraja jednak wybitnie optymistycznie w kontekście podjęcia walki z Audi jak równy z równym, jednak też takiego scenariusza zupełnie nie przekreśla. Tym niemniej jednak to Audi dominowało w dotychczasowych dwóch wyścigach. Japończycy natomiast nie dość, że dopiero w Spa wystawili nowy prototyp, to wcale nie pokazał on oszałamiającej prędkości, mało tego uległ awarii. Legendarny klasyk rządzi się jednak swoimi prawami i miejmy nadzieję, że będziemy mile zaskoczeni.
![]() |
Czy nowa ewolucja Toyoty stawi czoła Audi? |
Piękno wyścigów tego typu polega jednak na tym, że w stawce toczy się więcej niż jedna walka o zwycięstwo, a powiedzieć można jedno – za plecami gigantów jak Audi, czy Toyota, w innych klasach stawka jest wyrównana jak dawno jeszcze nie była i każde rozstrzygnięcie jest możliwe. Klasa słabszych prototypów, czyli LMP2, wygląda na tą, w której będzie bodaj najbardziej nieprzewidywalny rozkład sił. Tutaj naprawdę nie da się wskazać faworyta. Na szybkie wyglądają wszystkie zespoły korzystające z podwozi Oreca z silnikiem Nissana, czyli min. Delata-ADR i G-Drive Racing. Całkiem dobrze wyglądają też obie ekipy OAK Racing korzystające także z silników Nissana, ale na podwoziu Morgana. Nie mniejsze szanse ma jednak zespół Greaves Racing korzystający z Zyteka również z silnikiem Nissana. Pretendentów będzie jeszcze więcej, ale ja zwycięzcy upatrywał bym właśnie wśród zespołów korzystających z jednostek Nissana. Jedynym zespołem skazanym na porażkę zdaje się być Lotus, którego T128 nie wydaje się być udaną konstrukcją i po prostu brakuje mu szybkości, ale kto wie?
![]() |
Lotus T128 musi udowodnić, że nie jest totalną klapą. |
W klasach GT stawka wcale nie jest luźniejsza. Tak w GT Pro, jak i w GT Am do grona faworytów z pewnością zalicza się Aston Martin. Marka ze względu na swój jubileusz stara się w tym roku wygrywać wszystko co się da, skutkiem czego Brytyjczycy na Le Mans wystawią aż pięć samochodów. Trzy w GT Pro i dwa w GT Am. Kto może im zagrozić? Zagrażają już Astonowi i to całkiem skutecznie zespoły nie fabryczne, ale mocno wspierane przez fabrykę Ferrari, która dobrze opiekuje się swoimi 458 Italia. Mowa oczywiście o AF Corse. Nigdy nie można także lekceważyć Chevroleta. Corvetty już nie raz pokazywały, że Le Mans jest ich twierdzą, nawet jeśli gdzieś indziej nie radzą sobie tak dobrze. Ciut z tyłu wydaje się być Porsche z ich najnowszą 911-stką, jednak od takich starych wyjadaczy zawsze można oczekiwać najwyższej dyspozycji, a już na pewno na wyścig – legendę, jak klasyk w Le Mans.
![]() |
Szykuje się batalia między Ferrari i Astonem Martinem. |
To jednak nie koniec atrakcji, jeśli chodzi o stawkę. Nie uświadczymy w tym roku na starcie niestety DeltaWinga, jednak pojawi się pojazd dorównujący mu zupełnie w kategorii „innowacyjnego dziwadła”. Oto bowiem w Le Mans wystartuje Green GT H2. Co to za twór? Ano nic innego jak bodaj pierwszy prawdziwy pojazd wyścigowy napędzany ogniwem paliwowym. Choć lepiej wyrażę się precyzyjniej: pojazd napędzany jest dwoma silnikami elektrycznymi generującymi w sumie ponad 500 koni mechanicznych, jednak energię do ich zasilania wytwarza właśnie owo ogniwo wodorowe. Jestem w ogóle sceptyczny jeśli chodzi o elektryczne pojazdy wyścigowe (ten dźwięk odkurzacza…), a już zupełnie zaskoczony tym, że pozwolono takiemu wynalazkowi się ścigać. Chodzi mi głównie o kwestie bezpieczeństwa. Przecież wodór jest, w zbiornikach po bokach pojazdu, składowany pod bardzo dużym ciśnieniem. Co więc się stanie, jeśli ten bolid dostanie strzała w bok, wolę nawet nie wiedzieć. Najwyraźniej jednak osoby dopuszczające tą konstrukcję do startu wiedzą coś czego ja nie wiem i mają powody by uznać ją za bezpieczną. Tak czy siak ciekawie będzie zobaczyć Green GT na torze.
![]() |
Czy to mądre? Czy to bezpieczne? Green GT H2. |
Czy jest coś czego żałuję jeśli chodzi o nadchodzący wyścig? Tak, żałuję tego, że… nie jest za rok. W 2014 do rywalizacji o najwyższe lokaty powraca bowiem Porsche i nie było by, według mnie, lepszej formy uczczenia takiego jubileuszu, jak wielki pojedynek dwóch najbardziej zasłużonych, w Le Mans, marek.
Teraz jednak nie pozostaje już nic innego jak czekać na wyścig, emocje i ten niesamowity zachód Słońca nad Circuit de la Sarthe…