Niemcy zdobywają Anglię

Nowy sezon czas zacząć!

Nieco w cieniu GP Formuły 1 w Chinach w ten sam, miniony, weekend swoją inaugurację miał drugi sezon World Endurance Championship. Wyniesienie serii do rangi mistrzostw świata zdecydowanie jej posłużyło bowiem na starcie pierwszego wyścigu na Silverstone pojawiło się 31 załóg. O czołowe lokaty jak zwykle, już nieprzerwanie od kilkunastu lat, walczyć miało Audi z obecną w serii od zeszłego roku Toyotą. Za ich plecami rozgrywała się jednak wcale nie gorsza, a może nawet ciekawsza walka o zwycięstwa w innych kategoriach.


To jest bowiem jedna z wielu zalet wyścigów długodystansowych – jest więcej niż jeden zwycięzca. Na torze w dodatku mamy parędziesiąt samochodów, podzielonych na zupełnie inne klasy, co daje możliwość obserwowania nieustającej rywalizacji na więcej niż jednej płaszczyźnie. Ilość aut powoduje także to, że tor nigdy nie świeci pustkami i nikt nigdy nie jedzie sam. Tak próbuję was zachęcać do śledzenia World Endurance Championship (WEC) bo sam głębiej jazdą długodystansową zainteresowałem się kilka lat temu i cóż… z każdym rokiem widzę coraz więcej jej zalet na tle takich sportów jak na przykład Formuła 1.

Wracając jednak do inauguracji sezonu WEC. Zaczęło się od sporych kontrowersji związanych z nowymi zasadami odnośnie kwalifikacji. Od teraz bowiem czas klasyfikacji danej załogi to czasy dwóch najlepszych okrążeń dwóch kierowców (w sumie czas czterech okrążeń). Niby nic wielkiego, jednak weźmy pod uwagę, że sesja kwalifikacyjna trwa pół godziny i jest jedna dla wszystkich. Oznacza to, że przez te pół godziny na torze jest 31 aut od najwolniejszych GT po najszybsze LMP1 i każdy jedzie swoje okrążenie kwalifikacyjne. Najszybsze zespoły wyliczyły, że przy tych przepisach każdy z  wytypowanych dwóch kierowców ich zespołów zdąży wyjechać na trzy, pełne pomiarowe okrążenia, z czego dwa będą się liczyć przecież do czasu kwalifikacji. Niby nic – przecież w takiej Formule 1 kierowcy wyjeżdżają nawet na jedno okrążenie. Wszystko byłoby dobrze, jeśli ktoś nie śledzi WEC, czy innych wyścigów, gdzie po torze porusza się kilka klas samochodów. Najszybsze auta nie raz utykają na kilka, kilkanaście sekund w korkach aut wolniejszych nim je wyprzedzą, czy wykonują inne niebezpieczne manewry wyprzedzając przy znacznych różnicach prędkości. Innymi słowy czasy mogą się różnic o 15 sekund na okrążeniu, jeśli trafi się na duży ruch. To zaś skłania kierowców najszybszych aut do ryzykowania jeśli chodzi o wyprzedzanie wolniejszych, to prowadzi znów do wzrostu poziomu niebezpieczeństwa na torze. W dodatku nie wiadomo tak naprawdę co ta reguła miałaby wnieść. Cóż, podobno dyskusja kierowców z organizatorami serii była tak zażarta, że w pewnym momencie doszło nawet do wymiany hmm… niezbyt konkretnych argumentów.

Toyota musi popracować by zmniejszyć stratę do Audi.

Na Silverstone sama rywalizacja o zwycięstwo w klasyfikacji generalnej, a więc i jak to musi być w najszybszej klasie LMP1, nie była zbyt zacięta. Wprawdzie na torze pojawił się deszcz, który mógł wszystkim zamieszać, jednak tak szybko zniknął jak i się pojawił, a zespoły nie musiały nawet zmieniać opon. Toyota traciła niestety nieco więcej do Audi niż wszyscy się spodziewali, dlatego też pojedynek hybrydowych gigantów zakończył się dubletem dla Audi z dwoma Toyotami za nimi ze stratą jednego okrążenia. Trzeba jednak pamiętać o tym, że Toyota korzysta obecnie z zeszłorocznego podwozia. Nowe ma zadebiutować na Spa lub nawet dopiero na Le Mans. Dalej były Lole Rebellion, czyli „najszybsze z reszty” i najszybsze auta benzynowe na torze. W wolniejszej klasie prototypów, czyli LMP2 rywalizacja była jednak bardziej zacięta. Wygrał zespół Delta – ADR pomimo przygody jaką zaliczyli w czasie opadów deszczu, kiedy to ich Oreca obróciła się na dawnej prostej startowej touru Silverstone i pocałowała przy tym ścianę. Na szczęście uderzenie nie wywołało większych zniszczeń. Walka natomiast toczyła się o najniższe miejsce na podium do ostatnich okrążeń, kiedy to ostatecznie zapewnił je swojemu zespołowi Tom Kimber-Smith w Zyteku.

Już niemal tradycyjnie najbardziej zacięta rywalizacja toczyła się w klasach GT. Tutaj przypomnijmy mamy podział na GT Pro i GT Am. Słowem wprowadzenia trzeba wspomnieć o stuleciu marki Aston Martin. Włodarze firmy zażyczyli sobie by marka o takich tradycjach wyścigowych uczciła tą rocznicę zwycięstwem w WEC w obu tych klasach. Rzucili do walki wszystko co mieli w zanadrzu, do tego stopnia, że np. w Le Mans 24h mają, w każdej z wymienionych klas, startować po trzy Astony V8 Vantage w słynnych barwach Gulf. Włodarze Ci po inauguracji sezonu są z pewnością zadowoleni, gdyż plan udało się osiągnąć w 100% i wygrać w obu klasach. W obu mieli także minimum okrążenie przewagi nad resztą stawki. Za ich plecami rywalizacja była niezwykle zacięta z incydentem na ostatnich okrążeniach, kiedy to walczące o trzecie miejsce kategorii GT Am, Ferrari zespołu 8 Star Motorsports zaliczyło kontakt z Corvettą Labre Competition z, jak to wyglądało, winy tego drugiego pojazdu. W wyniku zderzenia podgięty element karoserii Ferrari zaczął obcierać o oponę, co skończyło się jej przebiciem i koniecznością zjazdu do alei serwisowej. Skutek to zdobycie przez Corvettę drugiego miejsca w dość kontrowersyjny sposób. Kiedy to piszę nie ma jeszcze żadnych decyzji, ale jestem pewien, że Panowie z 8 Star Motorsports złożą protest.

Aston Martin zamierza dominować na stulecie firmy.

Kolejna runda WEC to jazda po pięknym i legendarnym torze Spa-Francorchamps. Dobrze wiadomo też, że nikt z topowych zespołów nie odpuści bo wszyscy zbroją się już także na 2014, kiedy to do czołówki mają dołączyć inni wielcy gracze min. Porsche, które królowało niepodzielnie zanim nastały czasy Audi. Tymczasem Toyota ma nieco pracy by pokazać Audi, że wcale nie są tak szybcy, jak im się wydaje.

2 komentarze do “Niemcy zdobywają Anglię

  • 16 kwietnia, 2013 o 6:53 pm
    Bezpośredni odnośnik

    Audi zaskoczyło chyba wszystkich. Nawet w Radiu Le Mans przed weekendem mówili, że Audi w Sebring jechało na 100% i nie robili wcale świetnych czasów. Okazało się jednak, że wykonali więcej pracy niż pokazali i wyprzedzili Toyotę. Nie wiedziałem, że przebudowane podwozie nie pojechało w Silverstone, ale można z nim wiązać nadzieje na wyrównaną walkę. W Spa jednak Audi powinno być jeszcze mocniejsze, dzięki napędowi na wszystkie koła, nawet jeśli załącza się przy 120 km/h.

    Jeśli chodzi o GT, to dużą niesprawiedliwością było zmniejszenie zbiornika paliwa w Ferrari i zwiększenie w innych autach (Astonowi najwięcej). Włosi opracowali technologię, która dała im przewagę w zgodzie z przepisami i po prostu im to zabrano.

    BTW. To jest World Endurance Championship, a nie Series. Nie zabrano im mistrzostwa, jak GT1 😉

    Odpowiedz
  • 16 kwietnia, 2013 o 7:38 pm
    Bezpośredni odnośnik

    Dokładnie. Niestety tutaj też zaczynają rządzić pieniądze. Aston ma wygrywać to mu się pomaga. Nie wiem czemu Ferrari odebrano przewagę, ciężko wypracowaną przez inżynierów. Z drugiej strony to jest we wszystkich sportach tak jak Red Bullowi zabrano genialny dmuchany dyfuzor od Adriana Neweya.

    Oczywiście 😉 . Takie są skutki jak się pisze w niedziele wieczorem (wpis miał ustawioną autopublikację). Piszę jedno w skrócie (WEC), a drugie źle, w jego rozwinięciu. Coś najwyraźniej mi się z LMS kojarzyło non stop 🙂 .

    Odpowiedz

Leave a Reply

Discover more from 4 kolka i nie tylko

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading