Panie Tilke! Kończ Pan, wstydu oszczędź!

Jeśli ktoś już czytał moje poprzednie wypowiedzi pewnie wie, że raczej nie jestem fanem Bernie’go Ecclestone’a oraz reguł przez niego wprowadzonych, które rządzą światkiem F1. Oszustwem byłoby pominięcie tego jak wielkie ma on zasługi dla tego sportu. To on doprowadził go do obecnej popularności. To on sprowadził potężne koncerny i równie potężne ilości pieniędzy do Formuły 1. To dzięki niemu królowa motorsportów jest dziś tym, czym jest. Ze wszystkimi tego konsekwencjami niestety, a działalność „ojca dyrektora” w ostatnich latach oraz innych organów odpowiedzialnych za kierunek, w którym podąża F1, wybitnie mi się nie podoba. Jedną z rzeczy, która mi się nie podoba jest ta podstawowa dla wyścigów, czyli tory.

Znów zacznę od szybkiego przypomnienia. Hermann Tilke to niemiecki inżynier z dość krótką historią startów w wyścigach. Głównym jego zajęciem i tym z czego jest znany, jest… psucie torów wyścigowych. No, ale dobrze, powoli i do rzeczy. Tilke jest obecnie jedną z czterech osób oddelegowanych przez FIA do projektowania torów wyścigowych pod wymogi tejże organizacji, jednocześnie jedynym, który ma się zajmować torami stworzonymi z myślą o Formule 1. Pamiętając o tym, że prowadzi swoją firmę „Tilke Engineering” od 1984 roku mamy już zalążki obecnej katastrofy. Tilke jest autorem około 25 pełnoprawnych torów lub modyfikacji tych już istniejących.

Spa-Francorchamps. Jeden z niewielu ocalałych, „prawdziwych” torów.

Jeśli ktoś jeszcze się nie zorientował to jestem wielbicielem klasycznych torów. Monza, Spa, Silverstone, Nordschleife, Monako, Kanada, Imola, Australia i im podobne. Z resztą nie jestem jedyny. Większości kibiców również zdecydowanie bardziej podobają się stare tory i ich atmosfera. Pomijam, że te tory znajdują się w miejscach dla kibiców przystępnych. Kibice to jednak mało. Jeśli poczytacie wywiady z kierowcami wśród ich ulubionych torów na pierwszych miejscach na pewno ulokują się któreś z powyższych.

Skąd się bierze cała ta sytuacja i moja nienawiść do tych projektów? Zacznijmy od rzeczy najprostszej. Żaden człowiek nie jest w stanie przez 25 lat wymyślać nowych i oryginalnych rzeczy. Przykładem świetnym mogą być choćby muzycy. Po ćwierć wieku każdy zespół zaczyna się powielać. Trudno, żeby tu było inaczej. Nie jest to jednak jedyny problem. Otóż popatrzcie na tory wymienione przeze mnie powyżej. Wszystkie są JAKIEŚ. Mają jakąś cechę charakterystyczną, z czegoś są znane. Monako to najciaśniejszy i najwolniejszy tor w kalendarzu. Spa to tor najbardziej górzysty, z największą różnicą poziomów i znany ze swoich szybkich i niezwykle wymagających zakrętów. Silverstone (przed modyfikacją by Tilke) to jeden z najszybszych torów z wielkimi prędkościami i mocnymi dohamowaniami. Podobnie Monza zwana świątynią prędkości, czyli najszybszy tor w kalendarzu poprzecinany niezwykle wymagającymi szykanami. Wróćmy teraz do torów od Tilke. Czy którykolwiek może się pochwalić taką cechą charakterystyczną? Nie mówię tu o pojedynczym zakręcie, ale o ogólnej charakterystyce. Otóż nie. Wszystkie są robione z niemal zegarmistrzowską i niemiecką precyzją powtarzalności, i idealnej równowagi. Każdy ma sekcje szybką, średnią i wolną. KAŻDY. Mało tego te najnowsze projekty są również projektowane pod system DRS. Innymi słowy jedynymi miejscami przydatnymi do wyprzedzania są proste. Jest to paranoją, choć jeszcze większą paranoją jest to, czym jest system DRS i że doprowadził on do ekscytowania się wyprzedzaniami na prostej z użyciem systemu dającego przewagę wyprzedzającemu. Paranoja, ale to może temat na inną dyskusję.

„Niepowtarzalne” tory od Tilke Engineering.

Popatrzcie tylko na grafikę przygotowaną przeze mnie na szybko. To bodaj ostatnie 3 nowe tory od Tilke wprowadzone do kalendarza F1. Jak mówię chirurgiczna wręcz precyzja i powtarzalność. Mało tego nie wiem czy widzicie również prawidłowość występowania zawsze dwóch długich fragmentów przedzielonych wolnym. To jest jedyny sposób w jaki Pan Tilke planuje możliwości wyprzedzania na torze oraz oznaka dopasowania pod DRS. Paranoja? Mało powiedziane. Wieje nudą na kilometr.

Kolejnym problemem, którego zdaje się nikt nie zauważać jest to, że niepowtarzalność i klimat starych torów opierał się na tym, że przebiegały one zgodnie z ukształtowaniem terenu. Teraz tego nie ma. Dlaczego? Odpowiedź jest niezwykle prosta. Po prostu terenu… nie ma. Nie wiem, czy zauważyliście, ale wszystkie nowe tory budowane są na niemal idealnie płaskich polach dostępnych gdzieś w pobliżu większych metropolii. Doszło wręcz do tego, że na Circuit Of The Americas Tilke dodał rzeźbę terenu, po prostu usypując pagórki. Usypując dodajmy, również z chirurgiczną precyzją i przewidywalnością. Jest to wynik także obecnej polityki F1, którą rządzi głównie Bernie Ecclestone i jej ekspansji na wschód. Tory przestały być budowane dla kibiców i kierowców, a zaczęły być budowane tak aby świetnie wyglądały w TV, kiedy będą oglądać je sponsorzy z danego kraju. Przykładem niech będzie choćby tor najbliższego weekendu wyścigowego, czyli Yas Marina w Abu Dhabi. Genialnie wyglądający, śliczny, ociekający nowością, wielokolorowymi światłami, przepychem i ogromnym budynkiem świata Ferrari (tam muszę zajrzeć kiedyś!), podczas gdy sam tor, ta nitka asfaltu będąca najważniejszym punktem, jest jednym z najnudniejszych w kalendarzu. Problem w tym, że wszystko to co dookoła spycha najważniejsze rzeczy na drugi plan. Bo to musi na siebie zarobić. Wydaje mi się jednak, że ta polityka powoli zaczyna zbierać swoje żniwo. Oznacza to, że owszem nowi inwestorzy są, ale powoli też i niektórym z nich zaczyna przeszkadzać kombinatorstwo i nuda w F1 z nastawieniem jej na zysk, a nie na sport.
Mało tego budowane w innym terenie dawało też coś czego również brakuje nowym torom. Charakterystyczny dla danego kraju klimat, faunę i florę. Widać to w telewizji, gdzie każdy nowy tor, to nitka asfaltu na jakimś pustym terenie bez choćby jednego drzewa, bez jednego budynku. Tilke utrzymuje, że tory mają zakręty o motywach charakterystycznych dla danego kraju (to lepiej przemilczę) i że klimat oddają budynki infrastruktury toru. Genialnie wręcz. To chyba też można jedynie przemilczeć.

Yas Marina – piękny, pseudowyścigowy, obiekt.

Wiele osób może się ze mną nie zgodzić. Wiele może powiedzieć, że co ja tam mogę wiedzieć, że jestem głąbem któremu zależy tylko na jego frajdzie, a nie dba o bezpieczeństwo kierowców, z myślą o którym nowe tory są budowane. Problem w tym, że nie jestem sam. Sami kierowcy narzekają na niesamowicie nudne tory jak ten w Bahrajnie, z ogromnymi polami asfaltu na które można wyjechać w razie błędu. Sami mówią o nudzie i o tym, że na takich torach jedziesz mniej skoncentrowany bo nie boisz się o błąd. Ich samych to mniej bawi. To jednak nie wszystko.  Sir Jackie Stewart, czyli człowiek który wniósł do F1 dbałość o bezpieczeństwo kierowców po swoim wypadku w Belgii w 1966 roku sam mówi, że nowe tory poszły zbyt daleko w drugą stronę. On, który się ścigał, który widział wielu swoich kolegów ginących, który sam ledwo uniknął śmierci, który był ambasadorem bezpieczeństwa w Formule, który forsował użycie w królowej motorsportów pasów bezpieczeństwa i pełnych kasków mówi, że nowe tory nie są wyzwaniem.

Oczywiście można budować tory w innych miejscach. Tylko gdzie? Wyobrażacie sobie tor w Indiach w innym miejscu? Nie, podobnie w Turcji i Chinach. Tam trzeba budować w miejscach wskazanych przez władze jako reprezentatywne by ukryć biedę i ubóstwo tak nagromadzone w tych krajach. Formuła 1 ma być dla nich godzinną reklamą w telewizji, a nie wydarzeniem sportowym. W tych krajach F1 jest sportem dla bogaczy, dość powiedzieć, że dla Europejczyków ceny na torach jak Yas Marina również są szokiem. Pomijając już aspekty samej podróży. To nie to co w Europie, gdzie można budować wszędzie bo zewsząd się dojedzie, wszędzie blisko. Tam trzeba myśleć marketingowo, a nie sportowo.

Cóż, dla mnie jedynym sposobem jest zmiana sposobu myślenia o Formule 1, zmiana stylu projektowania torów i tego co dookoła. Na to się jednak nie zanosi bo Bernie i Hermann świetnie się dogadują, oboje robią na tym wszystkim interes życia i są przekonani o słuszności swoich działań, a nawet jeśli nie, to przecież kasa przecież leci.

Sporcie wróć, reklamo odejdź! Chyba to zostanie moim hasłem. I nie – nie jestem na tyle nieświadomy świata, że nie wiem, iż taki sport wymaga sponsorów i ogromnych nakładów. Po prostu wszędzie musi być jakaś równowaga. Formuła 1 już dawno ją straciła i leci na łeb na szyję do kieszeni arabskich szejków, rosyjskich bogaczy i hinduskich biznesmenów.

Jeden komentarz do “Panie Tilke! Kończ Pan, wstydu oszczędź!

  • 2 listopada, 2012 o 6:33 pm
    Bezpośredni odnośnik

    Bardzo dobry post. Dodałbym jeszcze fakt, że nowe tory powstają jeden po drugim, a jak jakiś kraj po jego budowie nie ma pieniędzy na utrzymanie, to obiekt zostaje porzucony i popada jeszcze bardziej w ruinę (Istanbul).

    Co do ilości akcji w wyścigach… nie wypowiem się na temat tego, co o tym decyduje, itd. Napiszę tylko, że zawsze mnie zadziwia, jak na jakiś tor F1 przyjeżdżają prototypy, auta GT, czy WTCC i w czasie 10 minut dzieje się więcej, niż w trakcie całego wyścigu F1.

    To tyle z mojej strony. Zostawiam temat.

    Odpowiedz

Leave a Reply

Discover more from 4 kolka i nie tylko

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading