Opel Ampera. Jak zwykle najlepsze rozwiązania to te najprostsze.
Od kiedy tylko ludzie zrozumieli, że ropa kiedyś wreszcie musi się skończyć, Dubaj zaczął budowę dziwnych konstrukcji mających przyciągnąć do emiratu pieniądze, kiedy wyczerpie się źródełko czarnego złota, a koncerny samochodowe zaczęły poszukiwać nowych sposobów napędzania aut.
W ten oto sposób już od kilku lat wmawia się nam, że drogie i nie mające praktycznego zastosowania w realnym świece prototypy są przyszłością motoryzacji. Mało tego na bazie tych prototypów powstają czasem równie drogie i równie bezużyteczne auta produkcyjne, które (podobno) znajdują nabywców. Ciekaw jestem tylko czy owi nabywcy kiedykolwiek próbowali te auta normalnie użytkować, czy jedynie kupili je jako ciekawostkę z nadmiaru pieniędzy. Prawda jest taka, że mimo ogromnych zainwestowanych funduszy, żadna nowa technologia nie nadaje się, ani w najbliższym czasie nie będzie się nadawać, do zmotoryzowania świata na nowo. Akumulator jako źródło energii nie zapewnia dostatecznego zasięgu, a jego ładowanie trwa wieki, natomiast ogniwa paliwowe są niemiłosiernie drogie, równie drogie jest paliwo do nich, a przy tym mają bardzo małą wydajność.
Te wszystkie fakty pojęli wreszcie sami producenci i zaproponowali swoim klientom coś pośredniego, coś dostępnego już dziś w salonie. Hybrydy.
Na hasło „hybrydy” 90% pytanych wymieni zapewne jedną odpowiedź: Prius. Słusznie bo jest to najpopularniejsza i pierwsza masowo produkowana hybryda. Hybryd na rynku jest już całkiem sporo min. od Toyoty, Lexusa, Hondy i jeżdżą one po naszych ulicach. Wszystko to jednak na nic, gdyż pojazdy tego typu w dalszym ciągu są zbyt drogie. Dość powiedzieć, że za cenę Priusa możemy mieć Mercedesa klasy B, czyli auto podobne wielkością, z większą mocą, a o różnicy w standardzie już nawet nie warto wspominać. Dalej więc ta nowa technologia okazuje się bezużyteczna ze względu na swoją cenę oraz fakt, że zmniejsza ona spalanie w stopniu takim, jaki da się osiągnąć w inny sposób modyfikując tradycyjne silniki spalinowe. Czyżby znów ślepa uliczka? Może nie, gdyż właśnie wszedł do sprzedaży pierwszy pojazdy hybrydowy, który naprawdę mnie przekonuje.
Opel Ampera, bo o nim mowa, to hybryda nowego typu. Prawdę mówią trudno jest nawet nazwać to auto hybrydą, gdyż określenie to utrwaliło się w moim umyśle, jako dotyczące pojazdów napędzanych dwoma różnymi typami silników. Ampera jest jednak inna. Owszem występuje tu i silnik spalinowy i elektryczny. Jednak podczas gdy ten drugi napędza auto przez cały czas, motor spalinowy jest wykorzystywany jedynie jako agregat do wytwarzania energii elektrycznej. Odpala się on automatycznie, kiedy poziom naładowania akumulatorów spadnie do pewnego poziomu i je ładuje. Mamy więc tu, na dobrą sprawę, do czynienia z pojazdem elektrycznym, którego zasięg został wydłużony przez zastosowanie „pokładowego” doładowywania akumulatorów.
Co nam to wszystko daje? Podobno statystyczne europejczyk przejeżdża dziennie około 50 km. Myślę, że jest to liczba z którą większość osób mieszkających w mieście lub bliskich jego okolicach i codziennie dojeżdżających do pracy, się zgodzi. Akumulatory Ampery zapewniają zasięg z zakresie 40-80km, więc te wymagania pojazd spełnia. Nikt z nas jednak nie siedzi wiecznie w miejscu i większy zasięg pojazdu jest niezbędny. Tu wkracza do akcji silnik spalinowy, który na pełnym baku jest w stanie doładowywać akumulatory tak długo by zwiększyć zasięg do sumarycznych 500 km. Ponadto samochód cały czas odzyskuje energię min. z hamowania. Mało tego, kiedy również i silnik spalinowy zacznie dopominać się o paliwo, możemy naładować same akumulatory z gniazdka lub wystarczy zjechać na stację, zatankować i jechać dalej. Cały czas z użyciem napędu elektrycznego. Ktoś powie jednak „Moment! Przecież cały czas korzystamy z tradycyjnego silnika spalinowego.”. Owszem, jednak jego zużycie na 100 km zostało oszacowane na około 1.6l. Jest to już znaczna różnica w porównaniu z obecnymi samochodami. Tak znaczna, że całość zaczyna nabierać sensu. Opel wyliczył, że przy dziennym przejechanym dystansie 60 km, pozwala to zaoszczędzić rocznie około 1700 litrów benzyny (w stosunku do pojazdu palącego 7,8l / 100km). Liczba robi wrażenie. W dodatku auto prezentuje się całkiem nieźle, co do prowadzenia podobno jest zdecydowanie nastawione na komfort i bezstresową jazdę, a osiągi również nie powalają, ale do spokojnej jazdy w zupełności wystarczają.
W dalszym ciągu nie rozumiem tylko jednego. Przecież produkcja, a także składowanie, czy recycling akumulatorów również niszczą środowisko. Nie mam danych, ale wciąż nie mogę uciec od myśli, że całe to zamieszanie z nowymi technologiami nie jest wcale troską o środowisko, a jedynie sposobem na zapewnienie sobie dochodów przez producentów aut. Nawet jeśli, to Ampera pozytywnie wybija się na tym polu oferując, wreszcie, sensowne parametry użytkowe. Nie wybija się niestety ceną na tle swoich konkurentów. Opel ustalił cenę na poziomie od 43 000 Euro. Dalej jest więc to samochód dla ludzi dysponujących odpowiednimi pieniędzmi by pobawić się nowymi technologiami. Z drugiej strony koszty paliwa, wedle wyliczeń Opla, zmniejszą się dla właściciela o około 8500 zł rocznie przy obecnych cenach. Gdybym więc miał pieniądze na zabawę nowymi technologiami, wydałbym je pewnie na Ampere bo tutaj ma to sens.